REKLAMA

Maciej Stuhr czyta felietony Janusza Rudnickiego z "Wolnej Soboty"

Gościnnie: Mistrzowie Słowa Gazety Wyborczej
Data emisji:
15-04-2023 06:30 (Powtórka: 15-04-2023)
Prowadzący:
Czas trwania:
27:39 min.
Udostępnij:

"Pojechał raz do stolicy mój przyszły ojciec i nie wrócił z godziną, ale z żoną"... W dzisiejszym wydaniu "Mistrzów Słowa" Maciej Stuhr czyta dziesięć felietonów Janusza Rudnickiego. Wszystkie były i będą publikowane co tydzień w magazynie Wolna Sobota. "Mistrzowie Słowa" to podcast, w którym mistrzowie sceny czytają mistrzów pióra. Co tydzień w sobotę publikujemy dla klubowiczów "Wyborczej" jeden tekst czytany przez wybitne aktorki i wybitnych aktorów. Teksty te będą pochodziły z naszych najlepszych magazynów: "Wolnej Soboty", "Dużego Formatu", "Wysokich Obcasów", "Ale Historia", "Książek" i "Wyborczej Classic". Dołącz do Klubu "Wyborczej", kupując najwyższy - Klubowy - pakiet prenumeraty cyfrowej na Wyborcza.pl/prenumerata. Polecamy także serię audiobooków "Mistrzowie Słowa" Wydawnictwa Agora, którą znajdziecie na Kulturalnysklep.pl i Publio.pl Rozwiń »
Materiał zawiera wypowiedzi, które mogą być uznane za wulgarne, przeznaczony jest dla osób pełnoletnich. Zwiń «

AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA PODCASTU

Transkrypcja podcastu
witam państwa w podcaście mistrzowie słowa tu Martyna Turska wydawczyni podcastów gazety wyborczej mistrzowie słowa podcast, w którym mistrzowie sceny czytają Mistrzów pióra co też w sobotę opublikujemy nasze teksty czytane przez wybitne aktorki i wybitnych aktorów w dzisiejszym wydaniu podcastu Maciej, który przeczyta dla państwa 10 felietonów Janusza Rudnickiego, dlaczego akurat 10 to już musi pozostać tajemnicą co tydzień w magazynie wolna sobota znajdziecie 1 felieton Rozwiń » Janusza Rudnickiego polecam je wszystkie państwa uwadze, a teraz zapraszam do wysłuchania podcastu stoję pod centralnym mogła nie widać wieżyczki Pałacu nie widać na nim godziny uderzam w Bębenek pamięci dawno temu w całej stolicy 1 był tylko zegar ten właśnie czwór postaci łowy na każdą stronę 1 i jak przyszła mgła nikt nie wiedział, która godzina mężczyźni z pracy nie mogli wejścia kobiety za mąż nie tylko w Warszawie w całej Polsce 1 to był tylko zegar ludność całego kraju nadciągały najwięcej chłopów na furmankę ach, patrzyli, która godzina i od razu wracali na swoje wsie i tam już wszyscy na nich czekali każdy chciał wiedzieć, która to taka godzina myśleli żona stoi w miejscu aż do chwili, w której się oni dowiedzą pojechał raz do stolicy moi przyszły ojciec i nie wrócił z godziną, a z żoną było tak, że trafił na mgłę więc, żeby cała ta wyprawa nie była na darmo postanowił przejechać się windą nie nie dla widoku, bo przecież mgła, a dla samej windy słyszał o nich, ale nigdy nie widział w windzie Arce zakochał się już na wysokości piętra pierwszego na drugim w nim ona o tym, że są w windzie przypomnieli sobie na 500 trzydziestym wzięli tam sobie ślub, kiedy zjechali panna młoda była już w ciąży i tak to zostałem poczęty w windzie Pałacu kultury nauki w Warszawie i urodziłem się w Koźlu należy żałować, że nie odwrotnie w walizce wspomnień stary już jestem tak, że można zwiedzać w kapciach uprasza zdejmowanie butów inaczej połamie mi kości nie nie żyje sam żyje z walizką wspomnienie zawodna, bo dziurawa więcej nie pamiętam nie pamięta, ale na bez ludzi i walizka człowiek dzisiaj znalazłem w niej kartkę z adresem w mieście cierpienia tak tak to był koniec lat osiemdziesiątych pojechaliśmy z Hamburga do Południowej Francji ja i Niemka o imieniu franka na polsko-niemiecki stosunek bilateralne dojrzał do wspólnej dalekiej podróży z widokiem na ślub franka powtarzała my jesteśmy takie równanie, w którym 1 dodać 1 równa się 1 Esprit miała jak na wiek dwudziesty niebywałe, a uroda powodowała mężczyzna nerwowy śmiech nieziemska, a jednak można dotknąć palcem ten adres należał do dobrego znajomego siedzieliśmy razem pod celą w stanie wojennym umówiliśmy się listownie, że go odwiedza franka żywiła się, bo to nie po drodze ja się uparłem no i jesteśmy to znaczy jest ulica jest numer, ale jego nie ma ktoś inny jest no i jest samo południe bez telefonu wtedy, więc chodzimy po pobliskich klatkach wołam go też na ulicy na nic franka wściekła jak to słońce ja też, bo nie moja to przecież wina to kartka z jego listu od tego właśnie dnia zaczęły się między nami psuć i to także zepsuł się też samochód i 1 dodać 1 zrobiło się w 2, a potem holował na jakiś uprzejmy Francuz i to także 1 dodać 1 zrobiło się 0 do Hamburga wróciłem sam napisze tak nigdy już potem nie byłem z kobietą tak widowiskową jak ona i teraz dopiero widzę, że kartka ma zgięty Rożek, a i tak go sobie od niechcenia prostuje i naprawę oczy moje robią się nagle wielkie widzę cyfry 2 kolejne cyfry numeru domu mamy w walizce kartki na mięso kartki na cukier ta okazała się kartką na życie każdy z nas taką ma uważajcie nie spaprać sobie go tak jak ja 1 przypadkowym zagięcie teściową poznałem dzięki żonie teścia też on długi cienki ona przeciwnie pasowali do siebie jak nitka do rolady beze mnie toby się ludzka rozpadła żartował Józef akurat jeszcze niezłe to od biedy też moja Lucka jest nie zawsze ludzka gorzej z tym pociąg do siebie poczuliśmy pociągu, bo się poznali jakimś tam pociągu za którymś razem nie wytrzymałem tego pociągu pociągu i wylałem na niego wrzątek nie, żeby od razu jakiś problem to były jeszcze w PRL-u, więc wrzątek co prawda był, ale zimny jakiś jednak czerni Międzynami pozostał no weźmy taki chociażby incydent synkowi naszemu, a jego wnukowi wyszedł pierwszy rządek zrobiliśmy małą uroczystość teść podszedł do niego z butelką piwa i sobie ten rząd region był otworzył nie, żeby od razu jakiś problem trochę krwi trochę krzyku po krzyku jakiś jednak Czernie między nami pozostał Lucka miała 1 pasję obsesyjnie myła podłogi szlag trafiał, bo bez przerwy wchodziliśmy jej na mokre faktu, że przecież nie było suchego nie przyjmowała do wiadomości mało można do Józefa mówiła czasami rolada bez nitki da sobie radę, ale co zrobić ma ze sobą nitka bez RO landy lub myjąc naczynia powtarzała całe życie w zlewie może na mojej ulicy zaświeci też kiedyś słońce choćby i czarne pewnego dnia Józef wrócił z cmentarza usiadł na stołku w przedpokoju zdjął buty i nie wiedział co dalej iść do kuchni iście do pokoju nie wiedział, bo wszędzie było sucho to czarne stąd, że żyliśmy na Śląsku czarny śnieg padał na czarną ziemię czarne było mleko i czarne myśli i czarne wszystkie scenariusze dlatego powstały kopalnie, bo tylko węgiel był biały dawno bardzo temu, kiedy byłem jeszcze w Hamburgu Niemcem, a listy z Polski donosi gołębie pocztowe, bo zamknięte były granice na amen zrobiłem kurs na operatora dźwigu i tak znalazłem się 100m nad ziemią mój pierwszy krok w chmurach by tak rzec na żurawiu wieżowym praca jak na statku od chwili takie, że buja jak na morzu schodzi bracie i idzie do domu to jakby po pijaku wracał na IT pieluchy między nogami latających toalet wtedy jeszcze nie było nie, żebym się skarżył widok miałem taki, że widziałem jak w Kędzierzynie mama obiera ziemniaki z przyzwyczajenia za dużo, bo tata już je, ale u innej na drugim końcu miasta pode mną ziemia, a pod nią górnicy oni kończą pracę i jadą do góry jak kończy jak na dół i spotykamy się pośrodku czy śnie piękny ten świat i nie piękne życie pewnego dnia i Gołąb do mnie przyleciał w dziobie nie Gałązka list z Warszawy redakcja przekroju zaprasza do wzięcia udziału w zabawie literackiej chodzi mianowicie o złożenie opowiadania z 10 tylko słów ni mniej ni więcej łącznie ze wspólnikami zamyślił się jak latarnik przy panu Tadeuszu, ale zapomnieć o wyłączeniu latarni to nic przy lanie betonu zalałem Nadole całą brygadę tak, że wyglądali jak żywe pomniki, a było to 1września, więc dyrekcja była pewna, że to mój prywatny sabotaż moja prywatna betonowa zemsta i wyleciałem z pracy tak samo jak on ten Polski biedny tułać 10 słów no i wtedy mama połknęła kluczy, żeby tata nie odszedł widok z drona Panorama Warszawy następnie najazd na rondo de Gaullea następnie zbliżenie na palmę na palmie siedzę ja to protest moja mała apokalipsa w Przecieszynie podpaleń świecenie przykładem nie moja bajka siedzę na niej już tak długo deszcz pijąc korę jedząc, że wie o tym nawet listonosz dziś wdrapał się do mnie i podał list od matki syneczku kochany co wyprawia w tej Warszawie na tym drzewie pokazywali w telewizji tej publicznej z paskiem opozycja wraca tam, skąd przyszła nic z tego nie rozumiem w sklepie byłam słyszałam jak kasjerka mówi do drugiej o to ta stara Rudnicka matka od tego na drzewie czy jakąś małpę urodziłam pytam się ciebie nie będę wychodzić przez siebie do sklepu umrę z głodu już u nas i tak bieda taka idzie, że strach jak umarła sąsiadka moja to na sekcji znaleźli w niej jej starego kota nie miała co jeść na cmentarzu ludzi chowają na stojąco do połowy do pasa, bo nie stać nikogo na płyty z popiersiem chodzisz między grobami się kłania zaś zamiast modlić zwariować można umarł też tutaj pamiętasz go ten sierota co chodził po mieście krzyczał tutaj jestem tutaj, a nikt go nie wywołała ani nie szukał biedny napisali mu na po pierwsze, tutaj leży tutaj ktoś przekreślił leży napisał stoi, a w tym kocie to znaleźć jeszcze Miś ach, co to za świat co to za życie siedź tam już, a do Kędzierzyna nie wracaj ich grzecznymi bądź na tym drzewie tak jak Chestera na życie matka wychowała jak człowiek podetnie sobie żyły nie dokończy na końcu, do którego zmierzał będę uporem maniaka, więc podcięła sobie żyły rano plusy takie, że golić się np. nie trzeba odpada widok twarzy własnej nie trzeba też przykładowo szarpać się z sześciopakiem, bo nie trzeba już pić nic nie trzeba wszystko sobie zwolni telefon domofon w jakim tam kościele, a ja nic leży w ciepłych wanny i nawet Kurka nie zakręca woda leje się na podłogę przecieka piętro niżej szkoda, że niżej, a nie wyżej, bo ci z góry zalali mi kiedyś mieszkanie słodka byłaby to zemsta, więc teraz się Szcze na tych z dołu za tych z góry bez sensu, ale co ja mogę za to, że moja podłoga ich sufitem jest moja podłoga jest waszym sufitem, jakie dumne to powiedzenie mogłem rzucić je w twarz wszystkim polskim literatom teraz za późno, więc dalej tak ci z dołu jedzą losu i nagle on krzyczy do niej czemu ten rosół jest czerwony buraki czerwoną cebulą pomyliła ze zwłoką 1 i teraz ich szyk widocznie patrzą na sufit, ale ja już ledwo ich słyszy walenie do drzwi też i sygnał karetki też i wyważanie drzwi całe życie stałem na podporządkowanej, a teraz jadę sobie główną mało tego w samym centrum Warszawy przez rondo praw moich kobiet i wszyscy schodzą z drogi słyszenia lekarz mówi do kierowcy, że nie trzeba się już śpieszyć, więc jeśli tak to ostatnie życzenie mam niech zrobią parę kółek wokół ronda robią i teraz widzę jest drona płytę winylową, a na niej białe kręcące się autko moja ulubiona zabawa całego mojego dzisiaj z dzieciństwa opada kurtyna powietrzna i dobrze oglądam sobie film, więc sami florę sami w roli głównej i teraz, bo to koniec teraz dokończy to co chciałem powiedzieć na początku jak człowiek podetnie sobie żyły rano to dzień jest całkiem ranie zrobiłem myśląc, że w dniu tym nic już tak spektakularnego się nie wydarzy tymczasem w planie na balkonie wywiesiłem, bo słońce i przyszedł nagle wiatr zdradziecki na około 10 w skali Beauforta mógł wziąć co chce mnie mógł wziąć, ale nie te koszulę białą ta biała koszula z dziada mojego pradziada od powstania listopadowego do Warszawskiego ślady KUL Nani, a na plecach dziura po armat wszystko tylko nie ona to przecież Kotwica pamięci rodu mojego i teraz leci w dół przerażona macha do mnie rękawami, żeby ją ratowała, kiedy ląduje na chodniku to jakby w grobie okej teraz na mnie czas historia daje szansę, żeby po raz pierwszy w życiu zrobił coś heroicznego nie wstydził się przed potomkami, więc pędzę po schodach, ścigając się ze światłem już jestem pod balkonem, ale jej na chodniku nie ma ona znowu w górze, bo znowu ten wiatr podmuchy niosą ją nad Wisłę do mostu za daleko biorę kajak nie ma wioseł, więc forsuje ją rękoma na drugim brzegu mamie prawie do ziemi, więc biegnę szybciej, bo na 4 niesie ją na stadion Narodowy latam wokół boiska jak Kulka w ruletce i dalej nadzoru i tam opada no to ja składki do klatki, przeskakując za nią goryle nic nie zrobiły, bo przecież te ramiona, żeby mnie za swego, ale lwu musiałem dać liścia, bo zaczął się przy Pierre da lać, żeby było szybciej wskoczyłem na grzbiet krokodyla przydał się jako deska do surfingu z biegłym pożera je na samą górę i nawet nie musiałem ubierać spadła mi prosto na grzbiet robi się stary przekaże ją synom powiem wasi przodkowie narażali w niej życie, a wasz tata żyjecie narażał dla niej obyście żyli w świecie, w którym nie wieje wiatr żadnej historii i dopowiem perskie do nich, puszczając oko szczególnie wtedy, kiedy rozwieszać prania ostatnia bibliotekarka no i wzięła i umarła bibliotekarka ze szkoły mojej podstawowej wypożyczyłem Robinsona Cruza odniosłem za 2 dni nie chciała wierzyć, że przeczytałem tak szybko i zadała mi pytania kontrolne, skąd imię Pięta Leszek ach te biblioteki prowincjonalne te małe cmentarze z książkami jak martwe preparowane drukiem taki Witaj woń perfumy tamtego czasu miały zapach znoszony przechodni i te pojedyncze szepty i zawsze złe światło nie wiadomo czy ciemno było czy jasna i czym mówi ktoś, o czym milczy, a moja była taka jak wszystkie prowincjonalne bibliotekarki bez imienia na twarzy sam tylko Polsce ani śladu karnawał przeważnie mały jak duszki w okularach trudno było znaleźć między regałami, więc jak umarła na to tak jakby umarły one wszystkie samotne zakładki opuszczone przez niejedną książkę imię nazwisko data urodzenia nie dotyczy miejsce urodzenia okno życia leżałem jako podrzut tek bez żadnej karteczki nie chciały mnie nawet pielęgniarki pory roku poznawałem na własnej skórze była zima za Mazowszem przychodziła wiosna tak miałem w lecie gotowałem się w ukropie własnym udusił bym się, gdyby nie jesień za marki miałem chmury, kiedy karmiłem śniegiem wyglądałem, jakby ule piły mniej dzieci, a deszczu piłem, tyle że jako zbiornik na deszczówkę ratowałem pola przed suszą po posiłkach często dusiłem się nie było nikogo kto by nie podniósł do odbicie potem grałem na obrażonego, ale to było śmieszne nie było przecież przed kim, kiedy wyrastał pierwszy Ząbek bałem się, żeby nie był ostatni pewnego dnia poczułem, że muszę wychylić z tego okna wstałem i ruszyłem w świat tak się zwykł pisać ale, dokąd można iść jak nie świat zaraz na pierwszym rozwijaniu 4 miałem do wyboru Troki na 4 strony świata myślałem, że chodzi o 4 pory roku nie widziałem, w którą skręcić wychowywała mnie przecież każda z nich stałem tak długo, że ludzie wzięli mnie zasług przydrożny rozłożyli ręce przybili do nich tabliczki i tak zacząłem nowe życie w pionie, pokazując drogę do miejscowości, w których nigdy nie byłem zapuściłem włosy i korzenie siadały na mnie ptaki wyglądałem majestatycznie myślałem, że umrę jak drzewo stojąc, ale przyszło małe trzęsienie ziemi i straciłem racji istnienia, bo małe miejscowości przestały istnieć szczelinie i zrobili ze mnie trociny, ale i tak miałem szczęście mogłem skończyć w worku treningowym lub gorzej sprasowany posłużyłby na opał, ale nie zostałem izolacją podłogi muzeum ziemi kozielskiej jest dobrze mam widok na sufit i mało, kto po mnie chodzi, bo mało, kto tu przychodzi czasami tylko sprzątaczka przeleci nie mokrą szmatą jest dobrze mam stałe miejsce pobytu na bal jako syn tejże ziemi matki Obajtek list motywacyjny na dyr zespołu ja Janusz Rudnicki urodziłem się jako syn ma ich mojej miejscowości PiS da blada o godzinie za 2 jaja wpół do dupy matki prawie nie widziałem cały czas stała tyłem rękami w zlewie albo przy garach ojciec był malarzem, ale pokojowym nie nie z natury z wykształcenia dobre de cię chcę, ale humorem też potrafi trysnąć nie tylko benzyna aha dobra powiem tak nikt do dziś nie wiedziałby jak matka wygląda z przodu, gdyby nie ja, a stary papier dalej Starym pędzlem podzielanych ścianach, gdybym ja gwiazda roku 2020 co świeci nad polską jak psu jaja i człowiek około 2020 i mówiłam wyżej z wyborczej taśmy ciągi w sobie nie jest dane ubierz się ciepło, bo ten rok trwa jeszcze ten rok jeszcze potrwa poszedłem do technikum weterynaryjnego dokuczali mi zawsze tylko Daniel Daniel pokaże rogi dam ci buty na nogi w końcu wywali mnie na zbite poroże nie złamał się za to pode mną następny szczebel my edukacji technikum rolnicze ukończyłem, a potem gmina Pcim mówcie mi wójcie, a jak nie to do Pp całe życie jestem człowiekiem dramat dny zacząłem się otaczać, a to wujek wujek, a to moje ciotki pamiątki i kuzynki spod jerzyki zespół rozrósł się także musiałem go jakoś nazwać nazwa spadła jak zniewag chce ta czy nie chce ta gra dla was zespół Touretta po awansie na prezesa Orła i energii chciałem się rozpłakać, ale nie mogłem od lat cierpię na zespół suchego oka jak założeń nowej to może tak go nazwę ja powiem tak ja jestem jak niedźwiedź nie taki brat łata ale kto wejdzie na moje terytorium w celu wzbogacenia się choćby wpierdol 1 tylko mają mrówkę ta przejdzie dane ma raz szarpał go, chociaż nie jem mięsa jego mało do chuja Trefla PiS Walery całe jego powiat też, a będzie nas skoro rewizyjną mam 7× lepszy niż pies my z premierem podobni do siebie jesteśmy z wyglądu jak wycinanki jak 2 takie Niedźwiadki w okularach takie oczka mamy co z nich nie patrzy, a Łebie i obydwaj jesteśmy ludźmi czynu jak na ten przykład zarówno jeśli chodzi o firmy jak kobiety słyszałem takie powiedzenie gra wstępna, proszę bardzo, ale po gwałcie o bracie pamiętam całe rodziny pamiętam nawet o Pcimiu pamiętam jedną z koleżanek zamieniłem w kwiat Lotosu trzymam rękę na pulsie, czyli na przyrodzenie moim, a przyrodzenie tym jest co, a no Polska jest Polska to rodzaj żeński nie jak żeńskiej to kobieta jest nie i ma cycki nie jak Klich ma cycki to co na to trzeba to idź rywal do i jedź jeszcze chcę nadmienić, że ambicja mam takie, że prawie cała Polska się w nich mieści tylko Mitchell z Reja wystaje Maciej, który tak dla państwa przeczytał 10 felietonów Janusza Rudnickiego, który publikujemy co tydzień w magazynie wolna sobota dziękujemy, że jesteście państwo z nami w klubie wyborczej do usłyszenia w poniedziałek w ósmej 10 zapraszam w imieniu Staszka Skarżyńskiego i mistrza słowa już kolejną sobotę do usłyszenia Martyna Turska Zwiń «

PODCASTY AUDYCJI: GOŚCINNIE: MISTRZOWIE SŁOWA GAZETY WYBORCZEJ

Więcej podcastów tej audycji

REKLAMA

POSŁUCHAJ RÓWNIEŻ

REKLAMA

DOSTĘP PREMIUM

TOK FM Premium 40% taniej. Radio TOK FM bez reklam, podcasty z audycji i podcasty tylko dla Subskrybentów.

KUP TERAZ

SERWIS INFORMACYJNY

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA