REKLAMA

Mniej podatni na manipulacje i mądrzej głosują w wyborach. Kto taki? Zdradza Michał Rusinek

Półka z książkami
Data emisji:
2023-06-02 16:40
Prowadzący:
Czas trwania:
26:52 min.
Udostępnij:

„Nie chciałbym, aby Szymborska była postrzegana jako postać z pomników. Wolałby, by była widziana jako osoba, która była kiedyś dzieckiem, nieszczególnie grzecznym i posłusznym, ale piszącym wierszyki” - mówi Michał Rusinek, który właśnie oddał w ręce najmłodszych czytelników książkę „Szalik”, opowiadającą o Wisławie Szymborskiej. W kolejny odcinku podcastu „Półka z książkami” Anna Sobańda rozmawia z autorem między innymi o tym, czy poezja jest dla dzieci, czy są one bardziej wymagającymi czytelnikami niż dorośli oraz dlaczego bycie świadomym użytkownikiem języka czyni z nas mądrzejszych wyborców.

POLECAMY KSIĄŻKI

Szalik. O Wisławie Szymborskiej dla dzieci
Joanna Rusinek, Michał Rusinek

AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA PODCASTU

Transkrypcja podcastu

Rozwiń » Cześć nazywam się Anna sobańda i zapraszam na kolejny odcinek podcasto Pułka z książkami podkastów, w którym o ciekawych książkowych nowościach rozmawiam z ich autorami tym razem sytuacja jest dość wyjątkowa. Bowiem po raz pierwszy w moim podkaście tematem rozmowy będzie książka dla dzieci szalik, bo taki nosi tytuł, to skierowana do najmłodszych Czytelników opowieść o Wisławie szychborskiej. Autorstwo Michała rusika z pięknymi ilustracjami Joanna Rusinek siostry autora czy poetka to dobry materiał na bohaterkę dziecięceej wyobraźni czy dzieci rozumieją poezję i czy są bardziej wymagającymi czytelnikami od dorosłych. Zapraszam do wysłuchania rozmowy z autorem.
Moim dzisiejszym gościem jest Michał Rusinek, literaturoznawca pisacz, tłumacz, wieloletni sekretarz Wisławy Szymborskiej, a także prezes fundacji noblistki. Dzień dobry, panie Michale.
Dzień dobry. Panie.
Tematem naszej dzisiejszej rozmowy będzie nowa książka pana Michała, czyli szalik, to jest taka historia o Wisławie Szymborskiej kierowana do dzieci. Czy pana zdaniem poetka może stać się bohaterką dziecięcej wyobraźni?
No mam taką nadzieję, że tak się stanie może nie aż bohaterką, bo to brzmi jakoś bardziej bardzo podniośle i patetycznie, ale może taką postacią, z którą dziecko czy młoda osoba, jakoś zakoleguje zaprzyjaźni. No i mam nadzieję kiedyś w przyszłości sięgnie po po jej wierszy, a w każdym razie nie będzie to taka osoba całkowicie anonimowa, ale z drugiej strony nie o anonimowość. Mi chodzi może bardziej, a o taką spiżowość, to znaczy to znaczy bardzo bym nie chciał, żeby naszymborska była postrzegana jako narodowa wieżdżka i jako właśnie taka postać z pomników, a żeby była taką osobą, która o dziwo, o dziwo była kiedyś dzieckiem i jako dziecko zajmowała się różnymi rzeczami. Np. nie była szczególnie grzeczna i posłuszna, natomiast zajmowała się np. układaniem wierszyków i nawet dostawała za to jakieś po 10 czy po 20 gr od swojego taty. No i też była takim dzieckiem już może nie dzieckiem już osobą młodą, ale zbuntowaną w każdym razie zbuntowała się przeciwko takiemu pomysłowi na życie, które, który miała jej jej mama, która zresztą bardzo ją kochała, ale chciała dla niej jak iść i chciała dla niej jak najlepiej, ale ta jej wizja to znaczy, żeby zdobyła dobry zawód, albo dobrze wyszła za mąż jakoś kłóciła się z pomysłem na życie Szymborskiej. Dosyć ryzykownym pomysłem, bo umówmy się, że życie spisania wierszy jest brawurowym pomysł, ale w jej przypadku bardzo udanym.
Pan też tak ciekawie opisuje te prace właściwie i przedstawia, że właśnie to pisanie wierszy to nie jest jakaś taka romantyczny zawód polegające na tym, że ktoś siedzi w fotelu i nagle przychodzi mu do głowy wiersz, który spisuje tylko to częstość taka żmudna praca, która czasami nad 1 wierszem mogła trwać nawet tygodnie.
No, a nawet 5 miesiące pewnie, bo to już lata to może przesada, ale ja mam takie wrażenie, że my nie doceniamy, zwłaszcza w Polsce, bo w Polsce jednak pokutuje taki paradygmat romantyczny nie doceniamy słowa rzemieślnik i rzemiosło, a mam takie wrażenie, że poezja jednak jest rzemiosłem. Ja prowadzę od kilku lat zajęcia na tzw. kreatywnym pisaniu. To jest kiepski przykład jej tych frjtyin i tłumaczę studentom, że dobrze by było, żeby zaczęli np. zaczęli pisanie od przykładów, bo przykład i literacki. To jest jednak takie klasyczny, taka klasyczna robota rzemieślnika, kogoś, kto układa te kafelki, ale kafelki słów i dobrze jest przejść przez taką szkołę tłumaczenia, które przy okazji uczyna z pokory, bo jednak nie możemy pisać tego, co chcemy tylko tego, co nie tylko to, co chciał autor czy autorka, ale potem to jest to procentuje, to znaczy później łatwiej jest pisać pisać własne rzeczy. I czym Polska chyba też miała dosyć rzemieślnicze podejście do dopisania i też bardzo dużo tłumaczyła je zresztą mam nadzieję, że w najbliższych latach uda się opublikować jej przykłady literackie, których zresztą dokonywała przykłady poetyckie, których zresztą dokonywała z często z języków, których nie znało.
Tak to jest bardzo.
Ciekawe już mówię studentom, że to jest możliwe. Ja sam to też parę razy robiłem i to nie jest wyraz brawury albo jakiegoś rozbuchanego Eko, tylko po prostu to jest praca z tekstem przetłumaczonym przez kogoś, kto zna język w sposób Filologiczny dosłowny i zrobienie z tego tekstu artystycznego.
Ja myślę, że to jest też taki ciekawe, ale też ważny dla dzieci, przekaz, że tego pisania można się tak naprawdę nauczyć, że to nie jest tak, że oczywiście jakiś talent jest potrzebny, ale to nie jest tak, że kiedy ktoś jako dziecko czy młodełoda osoba. No jakoś mniej sobie radzi ze słowem, to znaczy, że już nigdy niczego dobrego nie może napisać, że to można wy ćwiczyć iszymborska o ćwiczeniu pisała mówiła.
Oczywiście, że tak oczywiście, że tak ja z moich z moich doświadczeń uniwersyteckich mam taki wniosek, że ci studenci czy studentki, którzy mają jakieś tam minimalne, chociaż wykształcenia, a przynajmniej zamiłowanie do muzyki. To są lepsi w te klocki literackie, to znaczy więcej słyszą, słyszą, że słowo, a nie tylko znaczenie, ale ma też brzmienie i ma też swój rytm i to się bardzo przydaje, zwłaszcza przy tekstach poetyckich, ale też oczywiście przy tekstach przy tekstach prozą no, więc to jest jakiś taki dowód dowód nie wprost na to, że jednak poezja jest połączona historycznie, była zawsze połączona z muzyką, ale to, o czym pani mówi, też jest ważne, bo myślę, że przede wszystkim przy pracy nad tekstem tekstem własnym ważna jest taka zmiana optyki, to znaczy, że nie patrzymy właśnie tylko na znaczenie słów, ale także na jakąś ich materialność i tego patrzenia, przynajmniej można się nauczyć. I ona się przydaje nie tylko jeśli chcemy zostać poetą czy poetką noblistą czy noblistką, ale i wtedy, kiedy chcemy zostać czytelnikami, być czytelnikami poezji takimi powiedzmy. No takimi czytelnikami, którym większą radość sprawia sprawia czytanie poezji.
No w szeliku przemyca pan dużo tej poezji, bo zarówno te wierszyki pierwsze takie próby poetyckie Wisławy Szymborskiej jak i wiersze, które napisała już poetka, czy to jest taka próba oswajania? Trochę młodego czytelnika? Z poezją?
Tak, to muszę powiedzieć, jak to się wszystko zaczęło. Otóż ja od 11 lat już jestem zapraszany na spotkania np. w szkołach albo bibliotekach i prosz o to, żeby powiedzieć dzieciom coś oszymborskie i zwykle się wzbraniałem przed tym, bo mam wrażenie, że to jest jednak poezja filozoficzna. To jest poezja, no, jakkolwiek to zabrzmi dla dorosłych i wymaga pewnego przygotowania pewnego obycia kulturowego, przynajmniej, więc trudno jest o niej mówić dzieciom. Natomiast pomyślałem sobie, jak już się dałem namówić wydawnictwu zygzaki, żeby napisać książka szalik, że spróbuję zrobić przygotować grunt trochę to znaczy właśnie tak jak pani mówi, pokazać te dziecięce wczesne próby poetyckie i pokazać też Echo różnych doświadczeń z dzieciństwa Wisławy Szymborskiej w wierszach jej tych tzw. dorosłych. I wreszcie z czego się cieszę po raz pierwszy to jest pierwsza książka, w której wspomina się, a nawet cytuję się jedyny tekst literacki Wisławy Szymborskiej dla dzieci, to znaczy adaptację sceniczną byczka Fernando munralifa, którą o, której istnieniu oczywiście wiedzieliśmy, od od dawna, od kiedy otworzyliśmy archiwum Szymborskiej, ale, której to adaptacji z powodów prawnych jakichś z jakiegoś konfliktu. Z można nawet nie konfliktu, ale w każdym razie wymogów właścicieli praw do tekstu oryginalnego do tekstu munrolisza nie udało się wystawić. Nie uda się zdaje się wystawić na deskach teatru, no co jakiś czas teatr Groteska krakowskiej teatr bioteoteska, do którego Szymborska napisała te adaptację, zwraca się do właścicieli praw, że może by jednak zgodzili się na wystawienie tego tekstu, bo on jest absolutnie śliczny. No ale to jest adaptacja przykładu i reny tu win tejże bajki murolifa. No i to jest taka dobrze są to jest taka adaptacja do przedstawienia lalkowego, bo teatr Groteska oryginalnie był był teatrem lalkowym, notabene wyczytałem z plakatu, że w tym przedstawieniu brała udział maja Komorowska. Muszę ją właśnie zapytać, czy to pamięta przy jakiejś okazji, no ale w każdym razie udało mi się przypomnieć te historie i zacytować jakiś fragment. Mam nadzieję, że właściciele praw nie będą mi tego mieli za złe.
Czy, bo właśnie tak jak pan wspomina, to to jest jedyny tekst, który wissława Szymborska napisała dla dzieci, nigdy nie kusiło je nie, bo podejrzewam, że propozycje takie się pomogły pojawiać, ale nie miała takich.
Tak, by dostawała takie propozycje od czasu do czasu, ale mówiła, że ona się tym nie zajmuje. Zresztą ona nie pisała tekstów na zamówienie, przynajmniej przez te 15 lat po Noblu nie nie robiła nic takiego różne dziwne miała propozycję, ale mniej lub bardziej dziwne, ale, ale odrzucała. No, a te propozycje napisania tekstów dla dzieci odrzucała, dlatego że twierdziła, że nie ma takiego doświadczenia. Napisała je jeszcze 1 wierszyk dla moich dzieci o hipopotamię, ale to był taki kiedyś mi dała taką karteczkę po to, takim czterwersowym wierszykiem o hipopotami, ale to chyba są jedyne jedyne teksty, które się nadają. Ja trochę muszę powiedzieć, że jestem zakłopotany, kiedy się dowiaduję, że np. jakaś szkoła urządza konkurs dla dzieci na limeryk-li meri to nie jest forma dla dzieci i już nie mówiąc o tym, że jest to forma dosyć jednak skomplikowana. No ale przede wszystkim jak wiemy z tradycji brytyjskiej, limeryki dzielą się na takie, które po pierwsze, można cytować w towarzystwie. Tam po drugie, można cytować w towarzystwie duchowieństwa i po trzecie właściwe limeryki w ogóle nawet nie ma wzmianki o dzieciach, więc no, ale takie zabawy literackie dla dla dorosłych, owszem, przymborska uprawiała nie są one jednakowoż dla dzieci, notabene, jeżeli mogę upchnąć tutaj reklamę, robimy przerwę na reklamę. Teraz, to wspomnę, że w tym roku ukażą się zabawy literackie zebrane, no trudno powiedzieć, że wszystkie, bo ona pewnie rozsyłała gdzieś także znajomym i gdzieś są pewnie w korespondencji jej, ale te, które udało nam się zgromadzić, co zostaną opublikowane w takim właściwie drugim tonie uzupełniającym wiersze wszystkie.
No w szaliku opisuje pan też te zabawy takie literackie zabawy słowem, które bardzo Szymborska lubiła myślę.
Nawet 1 proponuje.
Tak właśnie w ogóle moim zdaniem cała ta książka to jest taka takie zachęcenie dzieci do tego, żeby właśnie nie bać się tych zabaw z językiem i żeby próbować. Tak zastanawiam się pana zdaniem, na ile poezja jest dla dzieci, no bo jednak ona jest bardziej wymagająca niż proza.
Ależ jest, ale jest przepraszam, że pani przerwałem, bo to w takim dniem czy to już było słychać moje wzburzenie z moich doświadczeń z kontaktu z dziećmi. No już nie własnymi dziećmi, bo moje dzieci już są dorosłe, ale, ale też z tego, co pamiętam z własnych dzieci, to to jest tak, że do pewnego momentu dzieci wolą to, co rymowane może nie wiersza wierszyki nazwijmy to od pewnego momentu pewnie gdzieś się kończą mniej więcej 10 lat. To łaknął już jakiejś takiej literatury epickiej prozy powieści, żeby coś się działo i żeby było np. fantazja albo sens większy roku, coś tam w innego, ale, ale do pewnego momentu. To są wierczyki i później myślę, że do tych już niewierczyków, a wierszy i w jakimś sensie się wraca. Oczywiście szkoła ma tutaj funkcję dosyć ambiwalentną, bo przymus szkolny i przymus czytania i jak to się mówi przerabiania o o przerabiania dyrektor. Jest pomysłem dosyć zniechęcającym. Moim zdaniem do do czytania, ale później to wraca wraca na pewno na studiach i wtedy rzeczywiście pojawia się taka potrzeba czytania wiecz i ja mam też takie głębokie przeświadczenia, jak mówią politycy, że jeżeli dziecko na, jakby znajdzie przyjemność w obcowaniu z tekstem rymowanym z rytmizowanym. Takim, który ma, które jest zrobione ze słów, które nie właśnie nie mają tylko znaczenia, ale także i jak wspominałem jakąś jakiś smak jakoś materialność jakąś taki inny wymiar rytm np. itd. to takie dzieci później są bardziej świadomymi użytkownikami języka. Zwracają uwagę na to, że już w dorosłym życiu, że język ma swoją materialność, nie jest tylko przezroczystą szybą, przez którą widać rzeczywistość, ale też jest szybą, która ma jakąś strukturę. I jestem też przekonany, że takie dzieci, że zmniejsza szansa, że takie dzieci dadzą się zmanipulować już jako młodzi jako dorośli. No i np. większa szansa, że będą mądrzej głosować w wyborach, czego sobie i państwu życzę.
No ja w ogóle mam wrażenie, że to jest trochę tak, że te małe dzieci bardzo lubią te różne eksperymenty językowe, one same z siebie chętnie to robią, natomiast potem chyba ten etap wczesnoszkolny troszkę to w nich wygasza. Niestety ta poprawność.
No tak, ale też chyba chyba taki naturalny rozwój, bo rzeczywiście w pewnym momencie potrzebuje się czegoś innego łaknie się od literatury oczekuje się po literaturze czegoś innego. Więc, więc naturalną koleją rzeczy jest, że przechodzi się od pierwszyków właśnie do do haarego Pottera jakiegoś albo dzieci z bólbin jeszcze wcześniej.
Tak dokładnie szalik nie jest pierwszą książką skierowaną do dzieci, którą pan napisał czy dzieci są trudniejszym odbiorcą niż dorośli? Bardziej wymagającym.
Może innym odbiorcą, ale nie lubię robić takich jakiś takich nie lubię stawiać takich granic albo mówić, że dla dzieci to jest łatwiej albo dla dzieci. To jest trudniej dla dzieci. Jest jest inaczej. Ja zawsze lubię sobie wyobrażać, do kogo mówię, pisząc, jakkolwiek to brzmi i lubię sobie wyobrażać, że z tym kimś rozmawiam, więc jeżeli z nimi rozmawiam, czy z nią rozmawiam, to wtedy staram się mówić takim językiem, który będzie dla tych dla tej osoby zrozumiały i który będzie atrakcyjny. Też zarazem, więc to jest no trzeba mówić trochę innym językiem. Ja i jak ktoś mnie pyta czy wolę pisać dla dzieci, czy pole pisach dorosłych, to mówię, że wolę stosować pło do zmian, to znaczy raz pisać dla dzieci, raz pisać dla dorosłych, bo uważam, że to jest dobre takie ćwiczenie stylistyczne, że się to robić. Natomiast dzieci różnią się od dorosłych tym, że mają bardzo ściśle określone zlecenia i potrzeby ja kiedyś dostałem list kilka nawet listów, ale ten zapamiętałem, szczególnie on brzmiał mniej więcej. Tak, panie Michale, dziękuję za książkę o małym Chopinie, fajna jest, ale następną to już proszę napisać o piłce nożnej. A więc dorośli raczej takich listów do mnie nie piszą.
Spełni pan do życzenie.
Nie, nie, nie sądzę, dlatego że jest to dla mnie Terrain covidnika zupełnie sport w ogóle już piłka NOŻNA i to bieganie tych spoconych mężczyzn po trawie zaokrągłym przedmiotem. Wydaje mi się na tyle egzotyczne, że chyba nie podałam.
Rozumiem.
Na pewno uraziłem teraz czyjeś uczucia. Bardzo przepraszam, ale no po prostu nie mam tego genu.
Uczucia sportowe, rozumiem, ale myślę, że szczerość też się liczy. Jak pan sam wspomniał pana dzieci są już dorosłe, obecnie pisze pan do dzieci, więc, jakby ten kontakt z dziećmi i gdy taka komunikacja z dziećmi mają pan od lat? Czy z pana obserwacji wynika, że obecnie do dzieci troszkę inaczej trzeba mówić w związku z tym, że one też już coraz szybciej zaglądają do sieci. Mają te komunikatory itd. czy to wpływa na język i na sposób oczyszczenia?
Oczywiście, że tak, ale też dzieci mają w tej chwili trochę dzieci są w tej chwili przebodźcowane, jak mówią mu jak mówi psychologia, więc potrzebują nieco inaczej skonstruowanych komunikatów także tych literackich i rzeczywiście o wiele więcej wiedzą o świecie niż wiedziały dzieci z innych pokoleń. Ja co jakiś czas dostaję takie propozycje, żeby tłumaczyć, bo chyba głównie jestem tłumaczem, patrząc na liczbę publikacji. Więcstaję takie propozycje, żeby na nowo przetłumaczyć jakieś dzieło należące do klasyki np. te literatury brytyjskiej czy amerykańskiej i ja to rozumiem, dlatego że po przekładach właśnie widać, jak przykłady się starzeją, to znaczy nie są czytelne dla współczesnych dzieci. Nie mówię tutaj o kwestiach takich np. no to treściowych oczywiście są takie książki, które bardzo trudno byłoby przetłumaczyć, jak np. tajemniczy ogród, który jest książką tak rasistowską w gruncie czy, że bardzo trudno by ją było przetłumaczyć. Ale, ale mówię tutaj o takich np. no o takich książkach, które, które po prostu formalnie trzeba nieco inaczej przełożyć, żeby były, żeby były zrozumiałe. I to też widać po takich tzw. oficjalnych kontynuacjach klasycznych bajek. Ja też tłumaczę, tłumaczyłem oficjalną kontynuację piotrtruia pana, czy wszystkie 4 chyba oficjalne kontynuację przygków gusia Puchatka i widać po nich, że np. rozdziały są krótsze i więcej się w nich dzieje mniej jest opisów tzw. opisów przyrody, a więcej jest akcji, no bo tego pożąda dzisiejszy czytelnik czy Czytelniczka, więc trzeba się do tego dostosować. Oczywiście i to też widać w no bo powiedzmy, że w moim pokoleniu czy też, kiedy ja byłem dzieckiem, to raczej kontakty z wielką Brytanią, czy ze Stanami Zjednoczonymi miałem ograniczony, a dokładniej żadne, bo wyjazd za granicę był jednak pewnym. No był utrudniony nazwijmy, więc też niewiele wiedziałem o tym, no tych krajach, natomiast w tej chwili już nie trzeba dzieciom tłumaczyć, że w Anglii to są furt, a w ogóle mówi się po angielsku, a w ogóle to jest Big w Londynie, bo one to już wiedzą, bo już w tym Londynie by były tanimi tanimi lotami, lecz się poleciały. Tam rodzice i wzięli je wzięli do londy, no itd. itd. więc o wiele więcej wiedzą, oczywiście mają też dostęp do kultury do popkultury, o wiele większy, więc wielu rzeczy nie trzeba im tłumaczyć i w ogóle powiem pani w tajemnicy, że zamiast tłumaczyć i wyjaśniać coś dzieciom o wiele lepiej jest dzieci słuchać, bo mam wrażenie, że one teraz wiedzą o świecie więcej niż my to znaczy niż ja i dobrze jest się od nich uczuć.
Tak, to prawda ja od swoich własnych też się często dużo uczę, a wspomniał pan o tej po kulturze i tym, że one mają teraz z nią kontakt też mam wrażenie, że coraz wcześniej zaczynają mieć z nią kontakt wszystko pewnie przez media i media społecznościowe, głównie jak pan zareagował na to, co się działo wokół San i jej muzyczne wersje wierszy w tym wiersza wisłay.
Szymborskiej? To w ogóle jest bardzo ciekawe, bo właściwie wszystkie pokolenia w Polsce mają swoje wykonanie piosenki do słów nic 2 × wissławy Szymborskiej. Do słów tego wiersza, to znaczy dziadkowie mają Łucję plus rodzice mają, kory, a teraz dzieci mają sala. To jest myślę pewnego rodzaju ewenement, o ile wiem, to ta piosenka pojawiła się w repertuarze sanach trochę przez przypadek ją zagrała tak na próbę na koncercie, ona się spodobała, nagrała ją i rzeczywiście w tej chwili ma 50 prawie 50 000 000 milionów wyświetleń na YouTube. I ja jestem sanach bardzo wdzięczny i to nie tylko w imieniu zarządu fundacji Wisławy Szymborskiej, który to zarząd od 11 lat stara się o to, żeby przekonać młodych ludzi w Polsce potencjalnych Czytelników, że warto czytać Szymborską, bo widzieliśmy do niedawna, że kiedy organizowaliśmy spotkania poświęcone Szymborskiej, to przychodzili na nie ludzie w takim wieku powiedzmy 50 plus. Natomiast we Włoszech, kiedy organizowaliśmy albo współorganizowaliśmy takie spotkania, to przychodzili właśnie ludzie, młodzi prawie wyłącznie uważający rzesz Szymborska pisze o nich i do nich tu i teraz, więc to był dla nas dowód na to, że ta poezja się niezastarzała i ta poezja nie jest poezją pokoleniową nie jest głosem pokolenia. Nie jest takim dokumentem epoki, ale jest jest poezją, która wciąż jeszcze rezonuje i wciąż jeszcze może być takim głosem współczesnym. No, więc salach się udało zrobić. To, czego nam się nie udało zrobić przez 11 lat, a wiem, że się udało, stąd, że dostaje maile od polonistów i polonistek uczących w szkołach podstawowych, którzy ze wzruszeniem piszą, że dzieci po wysłuchaniu tej piosenki podejrzewam, że wielokrotnym pytają ich teraz, kto też Szymborska i że oni by chcieli jeszcze coś tej Szymborskiej przeczytać. No to to jest naprawdę coś niebywałego, zresztą salach, o czym pani wspomniała, nagrała nie tylko piosenkę do słów Szymborskiej, ale także Słowackiego czy Asnyka, więc te no szczególnie Asnyk udaje się już bardzo przykurzony i tym właściwie znany tylko studentom ambitnym, studentom polenistyki, a tymczasem nagle też się pojawił gdzieś tam na orbicie i nagle też mogła nie wiem, jak to zbadać, ale mogła ona, czyli sanach wywołać jakiś zainteresowanie jego poezją. Krótko mówiąc, gdybym był ministrem edukacji, którym na szczęście nie jestem, to dałbym sanach jakiś medal za to albo przynajmniej w imieniu polonistów. I powiem, pani w tajemnicy, że ja nawet już taki medal mam i mimo że nie jestem ministrem edukacji, co mnie cieszy nadal, to wręczę jej go w imieniu. No po pierwsze, fundacji Szymborskiej, a po drugie, polonistów jako takich.
No myślę, że to będzie bardzo mi, ja niespodzianka dla sanach.
On jest się robi już się robi.
Bo podejrzewam, że od tego faktycznego ministra edukacji raczej takiego medalu się spodziewać nie powinna, choć może się mylę.
Zobaczymy.
Zobaczymy, tak naszym słuchaczom, którzy chcieliby, których dzieci pytają kim jest naszymborska, po wysłuchaniu sanach albo nawet nie, ale chcieliby przedstawić swoim pociechą, noblistkę poetkę. Polecamy książkę szalik Michała rusinko o Wisławie Szymborskiej dla dzieci, książka już jest dostępna w naszych księgarniach. Jest pięknie wydana są też piękne ilustracje, są rysunki są wierszeem zarówno małej Wisławy jak i dorosłej. Także polecam serdecznie, a panu, panie Michale. Bardzo dziękuję za dzisiejszą rozmowę.
Ja również dziękuję, wszystkiego.
Dobre. To był podka spółka z książkami. Ja nazywam się an Anna sobańda i zapraszam na kolejne odci. Zwiń «

PODCASTY AUDYCJI: PÓŁKA Z KSIĄŻKAMI

Więcej podcastów tej audycji

REKLAMA

POSŁUCHAJ RÓWNIEŻ

REKLAMA

DOSTĘP PREMIUM

TOK FM Premium 40% taniej. Radio TOK FM bez reklam, podcasty z audycji i podcasty tylko dla Subskrybentów.

KUP TERAZ

SERWIS INFORMACYJNY

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA