REKLAMA

"Pani Dorota nie czuła się w tym szpitalu bezpiecznie". Pełnomocniczka rodziny o śmierci ciężarnej

Biuletyn rewolucyjny
Data emisji:
2023-06-07 19:20
Prowadzący:
Czas trwania:
11:57 min.
Udostępnij:

To miało być pierwsze dziecko pani Doroty, 33 latki z Bochni. Pani Dorota kilka miesięcy temu wyszła za mąż, była w 20 tygodniu ciąży. Kiedy małżeństwo odwiedzało rodzinę, cieżarnej odeszły wody i trafiła do szpitala w Nowym Targu. Po kilku dniach na oddziale zmarła na sepsę. Rozwiń »
Narasta złość, rozpacz i strach. I bezradność. To kolejny raz, kiedy kobieta w ciąży umiera w podobnych okolicznościach na oddziale. Ile jeszcze zapalimy świeczek za zmarłe? Ile zrobimy pikiet i demonstracji? Ile razy w mediach będziemy oglądać czarnobiałe zdjęcia młodych kobiet? Patrzeć na płaczące przed kamerami rodziny?
Ilu lekarzy dostanie zarzuty? W ilu szpitalach odbędą się kontrole? Premier naszego kraju występuje na konferencjach i opowiada, że kobietom w Polsce żyje się wspaniale, że państwo dba o nas. Mateusz Morawiecki mówi, że w Polsce nie ma bezwzględnego zakazu stosowania aborcji, że w przypadku zagrożenia zdrowia czy życia kobiety, możliwość przeprowadzenia zabiegu aborcji jest cały czas dostępna. Ja na to odpowiadam: Izabela z Pszczyny, Marta z Katowic, Agnieszka z Częstochowy, Anna ze Świdnicy. I Dorota z Bochni. Zwiń «

AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA PODCASTU

Transkrypcja podcastu

Rozwiń » Biuletyn rewolucyjny to miało być pierwsze dziecko pani Doroty trzydziesto, trzylatki z Bochni? Pani Dorota kilka miesięcy temu wyszła za mąż była w dwudziestym tygodniu ciąży, kiedy małżeństwo odwiedzało rodzinę ciężarnej, odeszły wodę trafiła do szpitala w nowym Targu. Po kilku dniach na oddziale zmarła na sepsa narasta złość rozpacz i strach i bezradność to jest kolejny raz, kiedy kobieta w ciąży umiera w podobnych okolicznościach na oddziale, a ja pytam, ile jeszcze świeczek zapalimy ze zmarłe, ile zrobimy pikiet i demonstracji, ile razy będziemy w mediach oglądać czarno białe zdjęcia młodych kobiet patrzeć na płaczące przed kamerami rodziny? Ilu jeszcze lekarzy dostanie zarzuty w ilu szpitalach jeszcze odbędą się kontrole premier naszego kraju występuje na konferencjach i mówi, że w Polsce żyje się kobietom wspaniale, że państwo dba o nas Mateusz Morawiecki, mówi, że w Polsce nie ma bezwzględnego zakazu stosowania aborcji, że w przypadku zagrożenia zdrowia czy życia kobiety możliwość przeprowadzeniu zabiegu aborcji jest cały czas dostępna, a ja na to odpowiadam Izabela z Pszczyny Marta z Katowic Agnieszka z Częstochowy Anna ze Świdnicy i Dorota z Bochni to jest audycja biuletyn rewolucyjny przy mikrofonie Anna Piekutowska, a teraz moją gościnią jest mecenas Jolanta buzowska, prawniczka specjalizująca się w zagadnieniu praw pacjenta i błędów medycznych. Pełnomocniczka rodziny, pani Doroty dzień dobry dzień dobry pani mecenasko, rodzina zmarłej ujawniła więcej szczegółów dotyczących okoliczności śmierci pani Doroty i chyba najbardziej bulwersujące jest to, że ani rodzinie, ani pacjentce nie ujawniono, że płodu nie da się uratować i że życie pani Doroty jest zagrożone. Czy może pani powiedzieć coś więcej na ten temat? No bo przecież lekarze mają obowiązek poinformować o zagrożeniu prawda.
Oczywiście, to jest podstawowe prawo pacjenta i plusstrzanym odbiciu podstawowy obowiązek lekarza być w stosunku do pacjenta do pacjentki uczciwym przedstawiać, jaka jest sytuacja, jaki jest stan zdrowia, jakie są rokowania, jakie są możliwe metody leczenia? Czy w ogóle możliwe metody działania?
To przyjęciu do szpitala? Lekarze stwierdzili bez wodzie przez kolejne 3 dni pielęgniarki kazały torocie leżeć głową poniżej poziomu nóg, bo twierdziły, że dzięki temu wody mogą powrócić napłynąć. Pani mecenas z dokumentacji medycznej wynika, że w środę nad ranem 24 maja stwierdzono, że pani Dorota jest w stanie wstrząsu sceptycznego. To już było po tych 3 dniach spędzonych w szpitalu, lekarze stwierdzili obu Marcie płodu, wtedy, ale pacjentkę zakwalifikowano do operacji dopiero po konsultacji z prof. Hubertem hurasem, który jest konsultantem wojewódzkim w dziedzinie ginekologii i położnictwa, no płótnie żyje kobieta, czuje się coraz gorzej. Czy w takich przypadkach faktycznie trzeba się pytać konsultanta.
Bo mogłabym odpowiedzieć najwyraźniej tak, ale fundamentalnie nie zgadzam się z takim podejściem, że po pierwsze, czekamy do ostatniej chwili, a po drugie, że na wszelki wypadek wykonujemy jeszcze wykonujemy jeszcze telefon do konsultanta wojewódzkiego, czyli konsultanta krajowego, a może ministra zdrowia, żeby się upewnić, że możemy będąc lekarzami leczyć zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. To, o czym pani wspomniała, to jest ciąg zdarzeń, dlatego że pani Dorota była w szpitalu przez całą niedzielę cały poniedziałek cały wtorek i zmarła rano w środę przez ten cały czas rzeczywiście jedyną metodą w cudzysłowie leczenia było zalecenie leczenie z nogami na poziomie wyższym niż głowa rzekomo miało to doprowadzić do napłynięcia wód płodowych, takich informacji udzielali lekarze. Pani Dorocie jej mężowi nie chciałabym tego komentować ze stricte medycznego punktu widzenia, ale wg mojej wiedzy i doświadczenia to jest absurd. To jest sytuacja, która tylko generowała wyższe ryzyko dla pacjentki, a na pewno nie mogła pomóc pani Dorota, jak każda osoba w ciąży była w takiej sytuacji, że zapewne chciała wierzyć w to, że jeszcze wszystko może być dobrze nie dostawała informacji, jakie są realne zagrożenia dla płodu i realne zagrożenia dla niej, co prawda monitorowano wskaźnik CRP, czyli taki podstawowy wskaźnik infekcji narastającego stanu zapalnego. Ten wskaźnik systematycznie rósł i tyle nie robiono nic więcej. Mamy 2 badania USG, tak jak pani wspomniała pierwsze z momentu przyjęcia, kiedy płód jeszcze żył i drugie dopiero ze środy rano, kiedy stwierdzono obu Marcie płotu, nie mamy twardych danych, co się działo z płodem na przestrzeni czasu. I jak to korelowało ze stanem pani Doroty, o którym wiemy, że się pogarszał, więc jeżeli szpital twierdzi, że monitorowano stan zdrowia, pani Doroty, to jest częściowo nieprawda, jeżeli twierdzi, że chciał utrzymywać ciążę, chociaż nie wiem, nie mam takich informacji, to też jest to nieprawda, bo w stosunku do płodu nie robiono nic no bo de facto niewiele się albo nic się nie dało zrobić.
Czyli taka postawa wyczekująca już doczekało się to swojej własnej nazwy?
No postawa wyczekująca, ale co to właściwie znaczy, przecież nie przyjmujemy pacjentki do szpitala po to, żeby, żeby przyjmować postawę wyczekującą, tylko trzeba zapobiegać zagrożeniom w sposób aktywny. I tutaj można było podjąć te działania wcześniej wstrząs nie pojawia się z minuty na minutę. Wiemy, że we wtorek wieczorem pani doroka już zdecydowanie się źle czuła manifestowała klinicznie objawy sepsy, bo bolał ją brzuch, bo miała dreszcze, bo wymiotowała. I minęło 12 godzin do czasu jej śmierci. Zadajemy pytanie, ja i rodzina co w tym czasie zrobiono.
Pani Dorota, miała też sama wątpliwości czy lekarze się nią prawidłowo zajmują chciała zostać przeniesione do innego szpitala. Do tego nie tak nie doszło.
Pani Dorota, chyba nazwałabym to miała bardziej intuicje, że będzie lepiej zaopiekowana w innym szpitalu, a przede wszystkim o wyższej referencyjności nie czuła się w tym szpitalu bezpiecznie to na pewno ona i mąż rozmawiali z lekarzami. O tym, że chciałaby się przenieść do szpitala do Krakowa, jednak lekarze stanowczo można powiedzieć zabronili, to znaczy powiedzieli, że to by było, to by było zagrożenie dla jej życia i zdrowia, że nie może podjąć ryzyka transportu. W związku z tym, jeżeli się chciałaby wypisać, to tylko na własne żądanie, nie zdecydowała się na taki krok, bo jednak no najwyraźniej zaufała lekarza do stałego.
Tak oczywiście, to jest dosyć jasne, a co lekarze powiedzieli rodzinie po śmierci, pani Doroty? Czy coś wyjaśniali?
Nie z tego, co wiem, rodzina nie dostała jasnych informacji, co się wydarzyło, właściwie to chyba raczej tej informacje szły w kierunku nie wiemy. I stąd domyślam się zawiadomienie do prokuratury złożone przez dyrektora szpitala, ale jednocześnie rodzina otrzymała dosyć szczegółowe karty informacyjne, z których jednoznacznie wynika, że przyczyną śmierci był chcą sceptyczne i jednoznacznie również wynika. Jak bardzo zły wręcz tragiczny był stan pani Doroty rano, kiedy stwierdzono po obu marciu płodu, że należy wezwać anestezjologa i ten anestezjolog no podjął wszelkie możliwe, prawdopodobnie działania w tej sytuacji, ale już nie zdołał uratować życia pacjentów.
Pani reprezentuje, również rodzinę zmarłej Izabeli spczyny, która trafiła do szpitala w 20.02. tygodniu ciąży też ze stwierdzonym bezwodziem zmarła z powodu wstrząsu sceptycznego po tym, jak lekarze czekali aż pó to bumrze. Przypomnę, że 3 lekarzom zostały postawione zarzuty narażenia życia i zdrowia na niebezpieczeństwo dróg z nich 2 z nich jeszcze usłyszało zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Czy teraz też tak będzie, czyli kontrola w szpitalu śledztwo, zarzuty wniosek o zadośćuczynienie dla rodziny? Pytam o to, co się prawnie wydarzy.
Jaki będzie przebieg śledzka? Trudno mi przesądzać na tym etapie. Oczywiście śledztwo jest szczęte. To czy się są przeprowadzane pierwsze dowody? My będziemy jako rodzina w tych w tych czynnościach prokuratury czynnie uczestniczyć złożyliśmy już szereg zresztą wniosków dowodowych, które w mojej ocenie mogą pomóc w wyjaśnieniu mechanizmu zgonu pani Doroty. Natomiast obie sprawy i nie tylko te tylko też kilka innych, które prowadzę łączy jedno, a mianowicie po pierwsze, ta postawa wyczekująca, a po drugie, to, że najwyraźniej obowiązujące przepisy w żaden sposób nie gwarantują bezpieczeństwa kobietom, dlatego, że jeżeli ktoś mówi, że przesłanka zagrożenia życia i zdrowia kobiety nadal jest i z tego powodu nie należy się wahać, że lekarze mogą na każdym etapie nawet żywej ciąży podjąć decyzję o wywołaniu poronienia. W sytuacji, w której dostrzegają zagrożenie dla ciężarnej, to to to jest nieprawda ta przesłanka nie gwarantuje bezpieczeństwa kobiecie, dlatego że nadal lekarze mają dylemat, czy nie będą posądzeni o to, że za wcześnie podejmą decyzję o tym, że jakaś sytuacja zagraża życiu i zdrowiu kobiety, lekarze nadal myślą kategoriami, że to już musi być takie naprawdę bezpośrednie zagrożenie, którego nikt nie podważy. No i tak właśnie doprowadza się do takich sytuacji, jak w przypadku pani Izabeli Pszczyny i jak w przypadku pani Doroty, czyli decyzje zapadają po wielu konsultacjach namysłach i dopiero wtedy, kiedy pacjentka de facto umiera?
I właśnie tego zupełnie nie potrafię zrozumieć na koniec chciałam panią zapytać. Czy pani przypomina sobie przypadek, kiedy w Polsce lekarz został pociągnięty do odpowiedzialności za to, że wykonał aborcję w przypadku zagrożenia życia zdrowia kobiety lub dziecka?
Nie ja nie znam takiej sytuacji. Nie ma mojej zgody na taką linię obrony na takie usprawiedliwianie zaniechań w stosunku do kobiet, które są bezradne i mają przekonanie, że są pod właściwą opieką.
Mecenas Jolanta buzowska, prawniczka specjalizująca się w zagadnieniu praw pacjenta i błędów medycznych. Pełnomocniczka rodziny, pani Doroty była mój i państwa gościnią. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Dziękuję bardzo.
To była edycja bilety rewolucyjny Anna Piekutowska, program przygotowałam z Małgorzatą wółczyńską do usłyszenia. Zwiń «

PODCASTY AUDYCJI: BIULETYN REWOLUCYJNY

Więcej podcastów tej audycji

REKLAMA

POSŁUCHAJ RÓWNIEŻ

REKLAMA

DOSTĘP PREMIUM

TOK FM Premium 40% taniej. Radio TOK FM bez reklam, podcasty z audycji i podcasty tylko dla Subskrybentów.

KUP TERAZ

SERWIS INFORMACYJNY

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA