Rozwiń » Interluda zaprasza Cezary łasiczka.
Cezary łasiczka, to jest program interluda, dobry wieczór, witam państwa bardzo serdecznie i zapraszam na dzisiejsze spotkanie. Dzisiaj część druga spotkania, które rozpoczęło się w programie Owczarek, o godzinie jedenastej dzisiaj, czyli spotkania z panią prof. Bernadetą darską, literaturę znawczynią i krytyczką literacką z Instytutu dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Warmińsko mazurskiego. Dobrywieczór. Witam panią bardzo serdecznie po raz kolejny dzisiejszego pięknego dnia.
Tak dobry wieczór ponownie pani redak dyrektor mam nadzieję i po raz pierwszy jeśli ktoś z państwa teraz do nas dołączył.
Pani profesor, napisała książkę zatytułowaną czas reportażu o tym, co działo się wokół gatunku po 2010 roku. Ta książka ukazała się nakładem wydawnictwa Uniwersytetu Warmińsko mazurskiego, no i chyba tytuł bardzo precyzyjnie wyjaśnia, czego książka dotyczy pani profesor uważa rok 2010 za rok graniczny w pewnym sensie coś się zaczęło specyficznego dziać i temu. Co to jest poświęca ponad 300 stron, jeżeli ktoś z państwa się reportażem interesuje jako gatunkiem i chciałby trochę więcej wiedzieć, chciałby zajrzeć za kulisy, ale chciałby się przyjrzeć też temu, co reportaż otacza. To ta książka jest świetnym źródłem informacji, może tak tak wiele tutaj jest wątków w tej książce, że nawet nie wiem, od czego zacząć troszeczkę, rozmawialiśmy dzisiaj o godzinie jedenastej w programie Owczarek, ale zapytam tak bardzo może bezpośrednio, czy to wciąż jest misja, czy to już są pieniądze i co mam na myśli reportaż, kojarzy nam się trochę z gatunkiem, gdzie autorcze autorka wyrusza pewną misję misję, która ma ostatecznie chyba tak czujemy trochę zmienić świat pokazać nam. To, co gdzieś umyka naszej uwadze, ale ta niesłychana popularność reportażu, szczególnie w ostatnich latach czy w ostatnich dekadzie sprawia, że wydawnictwa, no taka też jest ich rola chcą zwyczajnie korzystać na tej modzie i mówią drogi droga. Mamy świetny temat, masz tutaj szybciutko rok i za rok chcemy mieć gotową książkę na taki lub inny temat i w pewnym sensie wydaje mi się, że wydawanie reportażu stało się fabryką reportażu. Tak mamy taką trochę taśmy produkcyjną reportażu zastanawiam się, jakie jest pani odczucie, jakie jest pani zdanie na ten temat? Czy to jeszcze jest misja? Czy to już są pieniądze?
Oczywiście nie da się tego, tak po prostu w takim trybie czarno białego rozpoznania opowiedzieć, ale na pewno te 2 kwestie są takimi ważnymi punktami organizującymi funkcjonowanie reportażu w przestrzeni publicznej, bo z 1 strony na pewno trzeba zaznaczyć, że pojawiają się ciągle reportażże, które podejmują ważne tematy, podejmują tematy potrzebne, które gdzieś się też swoimi swoim reportarzy. Reporterzy tuż zdarzają się reporterzy, którzy swoim pisaniem w jakiś sposób no wpływają na nasze myślenie o świecie, czy nawet na to, żeby ten świat się w jakiś sposób zmieniał. I to jest chyba tutaj niezbędne, żeby o tym powiedzieć, ale z drugiej strony faktycznie popularność powoduje, że większość dużych wydawnictw chce mieć w swojej stajni, że tak się wyrażę reporterów i reporterki. Większość wydawnictw chce mieć swoje Serie reporterskie tych reportaży wydaje się faktycznie dużo i z 1 strony oczywiście zdarzają się takie punkty na mapie wydawniczej, które są można powiedzieć takimi wyznacznikami jakości, to znaczy może nie zawsze każdy reportaż jest faktycznie dobry, bo tak chyba nie jest w żadnym wydawnictwie, ale możemy się spodziewać. No powiedzmy jakiegoś poziomu na pewno takim punktem odniesienia jest wydawnictwo czarne i jego no kultowa seria reporterska, która nazywa się po prostu reportaż. I faktycznie te książki, które tam się ukazują, one w pewnym sensie z nich możemy też utworzyć pewien rodzaj no kanonu reporterskiego tych ostatnich lat, zwłaszcza że właśnie tę takie przy uważaenie reportażu to takie troskliwe potraktowanie reportażu w sensie wydawniczym, ale i też zauważenie potencjału w tym gatunku. To jest na pewno też rola tego wydawnictwa, ale mamy przecież wydawnictwo dowody jeszcze przed chwilą wydawnictwo dowody na istnienie. Mamy wydawnictwo poznańskie, które w ostatnich latach bardzo mocno postawiło na reportaż i udało im się wydać całkiem dużą grupę tytułów wartych wartych dostrzeżenia. I tu na pewno z tej popularności oczywiście mówię wynikają i wady i zalety, ale to, o czym pan wspomina ta popularność, która właśnie powoduje, to wielkie zainteresowanie wydawnic też wiąże się właśnie chyba ze zbyt dużymi naciskami na reporterów albo ze zbyt dużą odległością samych autorów, bo faktycznie coraz częściej się zdarza, że reporterzy wydają książki bardzo często, że zdarza się też tak, że wydają po 2 książki w roku. Nawet, co no jest już trochę niepokojące, bo ile w przypadku literatury popularnej kryminałów czy tzw. literatury kobiecej, to jest powiedzmy norma o tyle w przypadku reportażu, gdzie jednak trzeba te materiały zebrać, trzeba też chyba to wszystko przemyśleć, trzeba też się zastanowić. Do kogo może jeszcze nie dotarliśmy, trzeba też się przyjrzeć temu, jak dany problem się rozwija, no i oczywiście trzeba tę książkę napisać. To trochę trwa i tak rok w rok raczej chyba nie zawsze się da, ale też niepokojące jest na pewno to, że właśnie na zamówienie dosyć często piszą, młodzi reporterzy ci, którzy zaczynają ci, którzy debiutują z 1 strony to jest duży dowód zaufania ze strony wydawnictwa, ale z drugiej strony to jest takie trochę instrumentalne potraktowanie tego młodego autora, no bo wiemy doskonale, że zazwyczaj on marzy o tym debiucie on chce zadebiutować. On chce wydać tę książkę i kiedy otrzymuje tę propozycję nie do odrzucenia, czasami nie potrafi się oprzeć temu złudzeniu, że da radę i czasami nie potrafi wejść w dyskusję z wydawcą i zaproponować np. zupełnie inny temat, którym czuje się lepiej i potem wychodzą książki. Nie zawsze dobre, czasami bardzo powierzchowne, czasami zbyt mocno umocowane właśnie w tym, co modne popularne, bo to też jest chyba pewien problem właśnie związane z tym zainteresowaniem gatunkiem ze strony wydawnic, że jeśli mamy jakieś tematy, które są właśnie popularne w jakiś sposób dyskutowane, czasami jak najbardziej ważne. To raczej się okazuje, że różne jakościowo książki z kręgu literatury Faktu ukazują się co najmniej kilku wydawnictwa i te młode bardzo mocno widać. Natomiast właśnie wszystko zależy od sił promocyjnych i od pieniędzy włożonych promocję ze strony wydawnictwa, która książka w tym momencie się się lepiej sprzeda. Na pewno też problemem, który no w kontekście właśnie tych kwestii ideowo komercyjnych się pojawia jest to czy właśnie autor jest w ogóle osobą, która no w jakiś sposób potrafi podejść do siebie też z pewnym z pewnym dystansem trzeba powiedzieć, że to, co w tej chwili jest normą, czyli to, że reporterzy i reporterki debiutują w tej chwili nie zbiorami reportażystkalenia reporterów, oni debiutowali zbiorami reportaży, które wcześniej było publikowane w prasie. Teraz młodzi zaczynają projektem książkowym. To jest duże wyzwanie i nie każdemu się to udaje, natomiast faktycznie ta machina promocyjna i ta machina, która gdzieś jednak trochę wprowadza stronęportaż w przestrzeń pewnej komercji, powoduje, że na fali tej popularności. No gdzieś przemykają, czasami książki trochę mniej udane, ale np. z jakimś tematem, który mówiąc kolokwialnie, można dobrze sprzedać, bo tak naprawdę tutaj ta promocja robi bardzo bardzo dużo.
Zwraca pani sąsiadce uwagę na różne niepokojące. Powiem mniej lub bardziej zjawiska, czasem tak trochę niepokojące czasy być może bardziej niepokojące i chciałbym, abyśmy także tym zjawiskom się przyjrzeli, ale oczywiście przyjrzymy się przyjrzymy się także bardzo pozytywnym zjawiskom zwraca pani uwagę na pewnego rodzaju taki osobny sposób zarządzania nagrodami, czyli że po pierwsze w jury reportskich konkursów mamy często reporterów, którzy w tych konkursach, w których np. dochodzi do wymiany żyli CO2 lata np. często te osoby, które były żyli powracają, ale już jako laureaci np. i teraz nie chodzi o to, żeby powiedzieć aha, czyli by użyli coś mu się należy tylko, że być może ta odległość odstęp pomiędzy uczestniczenie jury, a byciem ocenianym przez kolejny jury powinien być dłuższy.
To jest też kwestia jeszcze innego rodzaju, to znaczy ta kwestia, o której też wspominaliśmy w tym naszym porannym przez południowym wejściu na antenę, a mianowicie to, że reporter, który pisze bardzo dobre reportaże, wcale nie musi być znawcą gatunku, wcale nie musi być osobą odczytaną w reporta. Wcale nie musi mieć kompetencji medioznawczych literaturoznawczych, krytycznych, które jednak są potrzebne w przypadku jurorowania w konkursach tego typu oceniających jakość danej książki, a więc też jakość literacką. I ta pewnego rodzaju osobność i zapewne niepokojąca, zwłaszcza że jeśli przyjrzymy się tym konkursom, które gdzieś dotyczą szeroko rozumianej literatury, tam jednak są obecni jako jurorzy jurorki ci, którzy no w jakiś sposób literaturą i kulturą się się zajmują. Natomiast tutaj faktycznie gdzieś te nad obecność reporterów trochę trochę niepokoi, tak samo jak przy okazji właśnie prowadzenia spotkań autorskich w re środowisku reporterów, ale niepokoi też z tego powodu, że w jakiś sposób blokuje dużo szerszą opowieść o tym reportażu, którą mogliby otrzymać Czytelnicy i czytelniczki. Trochę też mam wrażenie, że jest rodzajem takiego może nieowiedzianego, ale i lęku przed tą oceną właśnie z zewnątrz, a przecież niezależnie od tego, co będziemy mówić. To do historii literatury do historii mediów, przechodzi się właśnie dzięki tej naracji krytycznej, a nie tylko dzięki sprzedaży i częstym spotkaniom autorskim. Zresztą też ten rodzaj pewnej osobności jest widoczny w np. oferowaniu dla bibliotek propozycji spotkań autorskich z reporterami, od razu w pakiecie z prowadzącymi, którzy często gdzieś są powiązani również z tym środowiskiem reporterskim. No po pierwsze to jest uważam, że bardzo takie właśnie niepokojące ze względu na to, że w pewnym sensie jest powątpiewaniem w to, że w danym miejscu znajdzie się ktoś, kto poprowadzi kompetentnie spotkanie z autorem, a z drugiej strony jest to przejaw takiej totalnej komercjalizacji. Tak bym powiedziała, skoro mamy ofertę w pakiecie ofertę, w którym sensie też przewidywalną, no bo jeśli dane osoba np. prowadzi spotkanie z kimś po raz któryś, to trudno raczej oczekiwać, żeby to były jakieś rozmowy, które otwierają na coś nowego. Prawda, no bo wiemy doskonale, że no nie da się prawda, skoro o tym samym się rozmawia po raz powiedzmy nie wiem piąty czy szósty czy nawet któryś któryś z kolei, ale to jest jeszcze idąc, jakby dalej problem też np. związany. Znowu idea czy komercja też tutaj się pojawia ten kontekst, czyli np. ci najbardziej popularni autorzy ruszają w klasy promocyjne swoich książek. Oczywiście to jest potrzebne. To jest bardzo przyjemne interesująca z perspektywy Czytelników. To przynosi realny zarobek autorom i w żadnym wypadku tego nie krytykuje, ale faktycznie jeśli np. te trasy najbardziej popularnych autorów są czasami ułożone także spotkania autorskie są no nie tylko dzień w dzień np. prawie przez cały miesiąc, ale mamy np. po 2 czy po 3 spotkania w ciągu 1 dnia to znowu pojawia się pytanie, czy taki reporter nawet najbardziej zaangażowany w jakąś ideę jest w stanie faktycznie utrzymać ten kontakt z odbiorcą jest w stanie faktycznie być autentyczny. I czy jest w stanie no właśnie nie potraktować trochę tego spotkania jako kolejnego z i nie stara się już tak naprawdę być w takiej no autentycznej właśnie relacji z czytelnikiem. To jest też pewnego rodzaju problem, bo no właśnie jak wygląda to życie literackie, prawda jak ono też gdzieś wchodzi w tę przestrzeń komercji, zwłaszcza jeśli mówimy właśnie tak jak mówię o tych najbardziej popularnych autorach.
Pani prof. Bernadeta darska jest państwa i moim gościem rozmawiamy dzisiaj o najnowszej książce, pani profesor, to jest monografia czas reportażu o tym, co działo się wokół gatunku po 2010 roku. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Uniwersytetu Warmińsko mazurskiego i o reportażu. O tej ostatniej dekadzie szczególnie reportażu rozmawiamy dzisiaj w programie interluda zwraca pani uwagę też na pewną rzecz dotyczącą niezależności konkursów, a dokładniej wspomina pani nagrodę Kapuścińskiego bardzo ważną nagrodę i to, że w którymś momencie z tej nagrody zniknęła pani Bożena Dudko, niektórzy uważają ją za pomysłodawczynie i wręcz twórczynie. Bardziej chodzi mi o jak gdyby jej zaangażowanie w wieloletni proces no i teraz pytanie, dlaczego tak się stało, dlaczego Bożena Dudko nie jest już sekretarzem nagrody teraz pytanie, kto, kto właściwie decyduje o tym o obsadzie niektórych stanowisk czy organizator tak czy rodzina, w jaki w, jaki sposób tutaj mamy do czynienia, w jaki co się wydarzyło? W tym przypadku. I co to właściwie, jakie pytania to rodzi?
No tak, tutaj akurat te komunikaty, które otrzymywaliśmy w mediach były komunikatami mocno niejasnymi, bo faktycznie pojawił się wątek ingerencji rodziny, który nie do końca był jasne. Nie do końca też był rozwijany, sama Bożena tylko widać było, że nie chcę też za bardzo tutaj konfrontacyjnie wchodzić w całą dyskusję. Co zapewne też wynikało z tego, że jest właśnie tą osobą, która właściwie no współtworzyła tę nagrodę, która nadawała jej odpowiedni ton, która do tej pory jest bardzo mocno zaangażowana w promowanie reportażu, i która też gdzieś no współpracowała z rodziną Kapuścińskiego i z samym Kapuścińskim, ale właśnie sam Fakt, że no gdzieś tę osobę, która można było powiedzieć, że była tą i twarzą i dobrą duszą i taką merytoryczną opiekunką tej nagrody, że właśnie ta osoba no tak po prostu mogła zniknąć czyjąć decyzją z tego grona jest na pewno bardzo bardzo niepokojący, zwłaszcza że można by było powiedzieć, że Boże nam dutko nie tylko tutaj bardzo profesjonalnie czuwała nad funkcjonowaniem całej nagrody, ale też faktycznie było widać, że jest osobą, która chce ten reportaż wprowadzić bardzo różne przestrzenie miała wiele różnych pomysłów, angażowania ludzi młodych w rozmowy dyskusje o reportażu, gdzieś też pojawiała się i pojawia do tej pory na różnych festiwalach literackich. Tam, gdzie ten reportaż jest jest obecny jest faktycznie taką osobą, gdzie no ten reportaż jest częścią jej życiorysu i mieć taką sekretarz nagrody. To jest i wielki zaszczyt i ogromna zaleta każda nagroda chyba by sobie życzyła. Jeśli tutaj dokonamy takiego uosobienia nagrody, tak, żeby właśnie taka osoba się opiekowała nagrodą biurorami, tak i całym przebiegiem tego projektu, więc to jest też rzecz tutaj bardzo niepokojąca, podobnie jak to wszystko co się wydarzyło wokół nagrody dla tłumacza.
No właśnie, to jest fasnująca historia. Myślę, że warto na ten temat trochę więcej powiedzieć, bo kiedy mówimy o polskich reportażach, no to, jeżeli czytanie Polacy do sprawa jest jasna, tak to one są pisane w naszym czy w języku, który znamy świetnie. I możemy się nimi cieszyć, no ale jest też także, oczywiście pojawiają się nie polskie reportaże przetłumaczone na Polski. No i teraz ci, którzy tłum czytałem w ogóle tłumaczone rzeczy, chyba już doskonale zdają sobie sprawę, jak wiele zależy od tłumacza, jak ważny jest tłumacz i że właściwie nawet nie tyle mówimy o czymś, co zostało przetłumaczone, czyli jest, jakby autor wersją autorską, tylko, że przepuszczone przez kogoś tylko wręcz to, że to tłumaczenie jest dziełem tłumacza, że to jest jak gdyby dzieło tłumacza oparte na oryginale. Tak znaczy ja się bardzo cieszę, że tłumaczki tłumacze są coraz bardziej doceniani, że coraz więcej mówimy o tym, jak wiele im zawdzięczamy, a tymczasem wspomniana nagroda Kapuścińskiego robi rzecz przedziwna.
Tak, bo o ile wcześniej wydarzyła się rzecz, fantastyczna, może też przedziwna trochę, bo właśnie to jeszcze wtedy nie było takie oczywiste, że zdecydowano się nagradzać również tłumaczy. O tyle teraz zrezygnowano właśnie z tej nagrody i te tłumaczenia, które gdzieś się pojawiają, są bardzo mocno wątpliwe, znaczy zrezygnowano z tej nagrody w tym sensie, że jeśli nagrodzona zostaje książka. Polska no to po prostu nagrody ta tłumacza nie ma. Natomiast jeśli jest nagrodzona książka, to zagraniczna to automatycznie dostaje ją tłumacz wcześniej nagradzano książkę i nagradzano też tłumaczenie i to nie musiały być te same te same utwory, co jest bardzo bardzo znaczące. I co zresztą chociażby Mariusz Kalinowski jeden z laureatów z tej nagrody podnosił w dyskusji na temat tego, no mocno wątpliwego gestu, no, że w tej chwili właściwie o tej nagrodzie dla tłumacza decyduje. Decyduje przypadek, to znaczy nie jest on nagrodzone tak naprawdę za tłumaczenie jest nagrodzony przypadkowo wtedy, kiedy po prostu książka zostaje zostaje nagrodzona takie cofnięcie jest bardzo niepokojące. Oczywiście, ono pozwala też mówić i o jakiś kwestiach właśnie prestiżowych i o jakichś kwestiach wizerunkowych. No i też o właśnie rozumieniu tej tej roli roli tłumacza czy tłumaczki, zwłaszcza że faktycznie tak jak pan redaktor wspomniał, wydawałoby się, że to się bardzo mocno zmieni na naszych oczach, że coraz częściej gdzieś tłumacze i tłumaczki ich nazwiska pojawiają się na okładkach książek, że coraz częściej jesteśmy świadomi tego, jak ważna jest ich rola. Tutaj raptem dokonano pewnego pewnego cofnięcia i to jest na pewno rzecz bardzo bardzo niepokojąca, zwłaszcza że troszeczkę mam wrażenie, że przeszła bez większego Echa, to znaczy dyskutowano o tym właśnie na Facebooku gdzieś tutaj no właśnie w kontekście literatury na świecie pojawiały się jakieś wypowiedzi, ale właśnie tak naprawdę jakoś osoby zainteresowane reportażem. Mam wrażenie, że niekoniecznie mogły zauważyć ten wątek ten wątek, który wydaje się jednak bardzo istotny, i który no tak naprawdę gdzieś też sygnalizował nam bardzo ważną przestrzeń w kontekście funkcjonowania reportażu na rynku polskim, bo z 1 strony właśnie kwestie dobrego tłumaczenia. Z drugiej strony kwestie obecności pewnych języków, a z trzeciej strony na to pewno to, co właśnie dzięki tłumaczą na naszym rynku polskim się pojawia. No przecież trzeba powiedzieć, że no z 1 strony oczywiście my otrzymujemy książki, które powiedzmy, że są pewnego rodzaju nowościami tak i to jest na pewno bardzo ważne, ale też na pewno istotne jest to, jeśli pojawiają się te książki ważne, które do tej pory nie zostały przetłumaczone, tak, a takich książek przecież jest bardzo dużo, które też czekają na za tłumaczenie. I tutaj te rola też tłumaczek i tłumaczy jako takich trochę ambasadorów, prawda tych publikacji jest na pewno też też istotne, bo przecież wydawcy często mówią, że właśnie to tłumacze i tłumaczki i podpowiadają, że ta książka jest bardzo ciekawa z jakiegoś powodu, że warto się im przyjrzeć, że ta książka właśnie też może się sprzedać, a oprócz tego jest właśnie bardzo ciekawym tekstem reporterskim, bo w tym momencie o reportażach mówimy.
Rozmawiamy dzisiaj o książce, pani profesor bernade ty darskiej o książce zatytułowanej czas reportażu o tym, co się działo wokół gatunku po 2010 roku. Ta książka ukazała się nakładem wydawnictwa Uniwersytetu Warmińsko mazurskiego. I chyba warto powiedzieć, dlaczego, bo chyba o tym jeszcze nie mówiliśmy, dlaczego uważa pani, że rok 2010 był takim szczególnym rokiem czy takim rokiem granicznym? No w tym roku czy około tego roku rozpoczęło się kilka rzeczy, czy miało miejsce kilka rzeczy zarówno związanych z rynkiem wydawniczym? Jak i tym otoczeniem wokół reportażu?
Tak, faktycznie tutaj ten 2010 rok już jakiś czas temu wydał mi się szczególnie istotny też wspominała mojego wadze w mojej wcześniejszej książce. Młodzi i fakty notatki o reportażach roczników osiemdziesiątych, gdzie przyglądaałam się właśnie temu najmłodszemu pokoleniu reporterów. Natomiast teraz, kiedy już mamy ponad dekadę od tego roku, faktycznie gdzieś jeszcze bardziej i jeszcze bardziej jaskrawy sposób ten 2010 rok wydał mi się kluczowy dla rozpoczęcia dla właśnie gdzieś takiego zapoczątkowania i uruchomienia pewnych zjawisk, które potem właśnie stały się pewnego rodzaju takim. No punktem odniesienia dla funkcjonowania reportażu. Na pewno to, co jest tutaj istotne w kontekście tego roku 2010 to to, że no chociażby wtedy ustanowiono nagrodę imienia Ryszarda kapusińskiego przyznawaną właśnie za najlepszy reportaż minionego roku, który ukazał się po polsku, czyli ta nagroda, o której przed chwilą rozmawialiśmy. Też w tym samym roku zarejestrowana działalność fundacji imienia Ryszarda kapusińskiego, Herodot, która będzie potem przyznawała przez dobrych kilka lat stypendia dla młodych reporterów. To była niezwykle ważna działalność, która tak naprawdę z 1 strony pozwalała wyłuskać zauważyć tych młodych, którzy mieli ciekawe niebanalne pomysły na reportaże, a z drugiej strony nadawała tym nagrodzonym pewnego rodzaju oddech, poprzez oczywiście to wsparcie to wsparcie finansowe dość powiedzieć, że no chociażby teraz szeroko komentowana znakomita busza Anny Goc. To jest książka, która wywodzi się właśnie z tych stypendiów Herodota, ona oczywiście ukazała się no z pewnym opóźnieniem, ale właśnie, ale ukazała się i jak się okazuje jest no bardzo bardzo ważnym bardzo ciekawym bardzo przemyślanym reportażem, ale też w 2010 roku Fundacja Instytut reportażu zorganizowała międzynarodowy festiwal reportażu Warszawa bez fikcji. To był festiwal, który bardzo szkoda, że nie był kontynuowany. No z tego, co wiem, oczywiście zadecydowały fundusze raczej brak tych funduszy, natomiast faktycznie podczas tego festiwalu wydarzyło się dużo rzeczy, które w pewnym sensie, jakby były zapowiedzią tego, co wokół reportażu będzie się działo. Mam na myśli i sposób dyskutowania i sposób łączenia różnych różnych gatunków właśnie w tej rozmowie i gdzieś się prezentowanie na scenie właśnie reportażu i gdzieś pojawianie się niektórych postaci, które no właśnie potem będą kanoniczne. No dość powiedzieć, że jedno z gościń tego festiwalu była późniejsza pierwsza reporterska do blistska, tak, czyli Swietłana Swietłana alexsijewicz, ale też w 2010 roku wychodzi biografia Ryszarda Kapuścińskiego o Kapuściński non fiction autorstwa Artura Domosławskiego. Biografia, która tak naprawdę z bardzo dużo zmieniła w myśleniu o reportażu, w myśleniu o reporterach w myśleniu o biografii, ale i w myśleniu o tym, co wolno. A czego nie wolno autorowi ta dyskusja, która się wtedy przetoczyła przez media, która podzieliła środowisko literackie, dziennikarskie reporterskie, która gdzieś z 1 strony była właśnie za tą wolnością tak prezentowania i za tą taką tym takim prawem do w pewnym sensie ojcobójstwa, które gdzieś jest często potrzebne. W przypadku tej relacji mistrz, uczeń, a właśnie tą stroną, która uważała, że być może za szybko ta biografia się ukazała i być może pewne rzeczy nie powinny bez niej powiedziane i która gdzieś oczywiście też była po stronie żony Ryszarda Kapuścińskiego, która jak pamiętamy. Doprowadziła do tego, że wokół tej książki toczyła się sprawa sądowa, ostatecznie wygrana przez Artura Domosławskiego, a więc mieliśmy biografię reportera napisaną przez reportera, która znalazła się w sądzie na sali sądowej. To też był pewnego rodzaju ewenement, któremu się przyglądaliśmy zresztą w tym drugim wydaniu tej biografii mamy bardzo ciekawy taki zbiór wypisów z tekstów, które się ukazały wtedy w ramach tej dyskusji i kiedy gdzieś przeglądamy je czy sięgamy już do całych artykułów. To to faktycznie z perspektywy czasu dużo takich no istotnej kwestii nam się tutaj gdzieś gdzieś odsłania też kwestii związanych z tym właśnie, w jaki sposób środowisko reporterów. No w pewnym sensie też pilnuje tego własnego własnego środowiska, ale jeszcze 1 rzecz, która jest bardzo oczywiście istotna w kontekście tego roku 2010 to to, że można by było powiedzieć, że wtedy swoją działalność rozpoczyna Polska szkołę reportażu, bo wtedy wychodzą właśnie zostają wypuszczeni pierwsi absolwenci polskiej szkoły reportażu tej szkoły, która no będzie tą inicjatywą edukacyjną, wspólnotową o charakterze bardzo formacyjnym. Na kolejne lata. Do.
Dzisiaj o wspominaliśmy o niektórych festiwalach literackich, szczególnie tych dotyczących reportażu. Mówiliśmy o tym, że reportaż od dekady staje się coraz popularniejszy, także największe wydawnictwa czy te najbardziej liczące się nie mogą sobie pozwolić na brak już powiem działu reportażu, ale w swojej książce zwraca pani uwagę na to, że niektórzy z organizatorów takich festiwali zwracają także uwagę na to, jakie te festiwale mają niepożądane. Może działanie no bo często mówimy o ekologii o środowisku, o tym, jak bardzo zanieczyszczamy naszą planetę, ale jednocześnie mówiąc to zupełnie nie interesujemy się właściwie jak wygląda nasze działanie, a przecież popularny festiwal. To są setki często tysiące ludzi. To są setki tysiące samochodów, które przyjeżdżają i wyjeżdżają itd. itd. czyli rozumiemy, że te festiwale nie pozostają bez wpływu na środowisko i czasami mamy do czynienia z sytuacjami bardzo dziwnymi, czyli mamy np. festiwal poświęcony ekologii, który jest mało ekologiczny. Mamy festiwal osób, które mówią jak bardzo nie zależy na środowisku, ale te same osoby postpandemicznie wolą podróżować do dalekich krajów zostawiać ślad węglowy zamiast spotykać się za pośrednictwem np. mediów społecznościowych czy innych po prostu spotykać się zdalnie, ale pani zwraca uwagę swojej książce na to, że niektórzy z organizatorów już to dostrzegli i powiedzieli nie może tak być tak nie może być także. Jedno mówimy, a drugie robimy, że musimy też dostosować pewne wydarzenia literackie do problemów, które toczą nasze czasy.
Tak to prawda ten kontekst pojawia się szczególnie mocno w kontekście festiwalu, który jeszcze nie tak dawno temu nazywał się Miedzianka Fest, a obecnie Miedzianka po drodze i właśnie organizatorzy tego festiwalu. Tutaj w osobie przede wszystkim Filipa spingera zauważyli, że coraz większa popularność tego festiwalu festiwalu skoncentrowanego na niewielkiej maleńkiej miejscowości Miedzianka, która przecież została rozsławiona dzięki debiutanckiej książce reporterski spingera i napływ tak wielu ludzi, dlatego akurat miejsca może mieć. No niekorzystne bardzo sencję dla dla środowiska i ta troskliwość wydaje się tutaj szczególnie szczególnie ważna, bo wydawałoby się, że gdzieś może przeważyć właśnie ta idea popularności, bo przecież mamy tutaj można by było powiedzieć takie zwielokrotnienie tej popularności, bo z 1 strony jest to cały czas przecież promocja książki jest to promocja festiwalu. Jest to promocja też działań Instytutu reportażu i samych samych reporterów, bo to faktycznie jest przynajmniej na samym początku był to festiwal chyba najbardziej zdominowany przez reporterów, festiwal typowo typowo reporterski, teraz on się troszeczkę otwiera też na inne na inne gatunki. I raz, że postanowiono wyprowadzić ten festiwal z tej miejscowości i uczynić ten festiwal takim trochę festiwalem obwoźnym. Dzieje się on w kilku miastach A2, że ci, którzy gdzieś wspólnie też działają w ramach koalicji letnich festiwali też zdecydowali się na to, żeby właśnie dokonać pewnego rodzaju takiej deklaracji, która będzie deklaracją uważności dbałości o środowisko troszczenia się o to, żeby jednak te wszystkie pozostałości po festiwalowe związane właśnie z piciem zjedzeniem z przesiadywaniem były. Jak najmniej ingerujące w środowisko i niezależnie od tego, na ile organizatorom się to udaje, no bo przecież wiemy doskonale, że często też no deklaracja jest, ale różnie bywa z uczestnikami danej inicjatywy, to, że właśnie gdzieś deklaratywnie to zauważono położono na to nacisk. Wydaje mi się bardzo bardzo ważne bardzo potrzebne i też jest pewnego rodzaju taką zmianą ideową, jeśli chodzi właśnie o mówienie o festiwalach literackich, to znaczy nie mówi się tylko właśnie o tym aspekcie literackim, ale też i o tym aspekcie, jakby funkcjonowania w pewnej przestrzeni. I tego, jaki my możemy mieć wpływ na tę przestrzeń. Zresztą to też się wiąże z inne inicjatywą, która gdzieś jest firmowana przez Filipa spiingera, a mianowicie ze.
Tą jakoś okręcić.
Tak właśnie, która ta szkoła angażuje chętnych uczestników właśnie w takie wsłuchiwanie się w przyrodę czytanie tej przyrody, rozmawianie o przyrodzie, a zarazem też rozmawianie w kontekście i własnego wpływu, ale i własnego nie tyle własnej nie tyle dominacji. Co raczej bycia jakimś takim partnerem czy partnerką dla przyrody, zastanawianie się też w kontekście różnych tekstów. Jak właśnie ta przyroda rezonuje, jak gdzieś no wpływa na nasze właśnie egzystowanie na co dzień, więc na pewno tutaj jest to działanie dużo szersze też powiązane właśnie z literaturą Faktu, ale i w ogóle z literaturą, więc na pewno jest to warte uwagi, żeby, żeby temu się przyglądać, bo są to projekty, nowe świeże, które gdzieś myślę, że będą nadal się rozwijały i są też dowodem na to, że gdzieś, tworząc pewnej inicjatywy. Nie my myśli się o nich jako o czymś za stanem powstałym, czego nie trzeba już w ten sposób zmieniać o, ale my myśli się o tym raczej jako o czymś w ruchu i właśnie ten festiwal miedziankowy. Jest tutaj chyba towodem, że coś coś, co się sprawdziło coś, co okazało się bardzo popularne, zdecydowano się zaryzykować i zmieniono to ta zmiana. No teraz w jakiś sposób się sprawdza też angażuje inne inną publiczność, też w trochę innej formule, to wszystko wygląda, ale jednak jest takim ryzykiem, który zdecydowano się podjąć nie tyle dla własnej korzyści, co właśnie dla korzyści tego miejsca, które stało się tym punktem wyjścia dla całej idei festiwalu.
Kiedy mówimy o nowych zjawiskach nowych rzeczach, pani w swojej książce czas reportażu zwraca uwagę na właśnie reportaż, który wkracza w takie przestrzenie, które wydawały nam się pozornie zarezerwowane dla innych gatunków albo najmniej zarezerwowane dla reporta. Myślę tutaj o reportażu poetyckim reportażu graficznym czy komiksowym i reportażu, który pojawia się w teatrze na scenie?
Tak, te wąnki właśnie gdzieś wychodzenia reportażu w inny gatunek czy właśnie takiego łączenia tych gatunków czy takiego zderżania z innymi przestrzeniami. To jest też bardzo ciekawy wątek, który jest obecny w tym współczesnym funkcjonowaniu reportażu ten leportaż poetycki, gdzie właśnie pojawia się kontekst takiego zupełnie innego sposobu obrazowania, gdzie oczywiście z 1 strony te fakty pozostają nadal bardzo ważny, ale ten sposób mówienia ten sposób opisywania jest bardzo bliski poezji i w pewnym sensie może nas Czytelników bardzo zaskoczyć. Tutaj chociażby Michał książek czy Jarosław Mikołajewski są takimi przykładami reporterów, którzy gdzieś stosują tego typu właśnie zderzenie, ale reportaż komiksowy czy komik reporterski. Oczywiście tutaj powiązany silnie z tzw powieścią graficzną i pokazywanie za pomocą obrazu za pomocą rysunku za pomocą mniej lub bardziej wyrazić tej kreski tego, do czego wydawałoby się, że potrzebujemy słów niekoniecznie wielu, ale jednak słów raptem się okazuje, że pewne fakty można zobrazować też właśnie za pomocą rysunku i mamy takie komiksy, które czy opowiadają właśnie o o doświadczeniu zagłady, czy opowiadają właśnie o konflikcie izraelsko palestyńskim. Czy o opowiadają o ludobójstwie w Ruandzie, a więc wydawałoby się, że takie tematy, które no bardzo trudno umieścić w tego typu rejestrach, a jednak ta opowieść jest tak rozrysowana, że my nie tylko w nią wierzymy, nie tylko ona faktycznie odwołuje się do faktów, ale i też nas oddziałuje bardzo mocno. Co jest bardzo interesującym efektem z kolei reportaż na scenie. To jest też pytanie o to, co właśnie tak naprawdę może się znaleźć tej przestrzeni teatralnej i czy w ogóle reportaż jest podatny na ten sposób obrazowania charakterystyczny dla teatru.
A co pani profesor sądzi sprawiło, że reportaż tak wystrzelił, że reporter stał się tak bardzo popularny, co wg pani stoi za sukcesem?
To na pewno oczywiście nie była chwila nie był moment, chociaż używa się tego określenia. Bardzo często boom, prawda na jakiś gatunek. I ja też zresztą bardzo często użyłam tego sformułowania boom na reportaż, ale wiemy doskonale, że zawsze to jest pewnego rodzaju proces, na pewno ogromną rolę odegrała szkoła małżety Szejnert w Gazecie wyborczej całe pokolenie reporterów średniego. To pokolenia to są osoby, które są uczennicami uczniami Małgorzaty Szejner, które od niej nauczyły się pisać, ale i często od niej nauczyły się potem tego, jak znaleźć swój własny język. Potem właśnie ten pomysł, żeby stworzyć fundację reportażu pomysł Pawła gozińskiego Mariusza Szczygła i Wojciecha tofmana, żeby stworzyć właśnie fundację Instytut reportażu, był tym zalążkiem właśnie stworzenia pewne instytucji, która stoi, jakby na straży tego gatunku, cały czas się rozwija i cały czas proponuje nowe inicjatywy, bo przypomnę, mamy tam kawo księgarnie wrzenie świata mamy faktyczny dom kultury, miejsce spotkań, mamy wydawnictwo dowody, mamy właśnie festiwal Miedzianka, Fest teraz Miedzianka po drodze. Mamy wcześniej ten Warszawę bez fikcji ten festiwal, o którym wspominałam, mamy przecież na polską szkołę reportażu, przede wszystkim i to jest ten wymiar taki formacyjny, bo właściwie większość reporterów tego młodego pokolenia najmłodszego pokolenia, czyli roczniki, osiemdziesiąte, a teraz już i dziewięćdziesiąte to są osoby, które większości wyszły z polskiej szkoły reportażu, a więc wyszły w tym momencie spod skrzydeł tego średniego pokolenia reporterów i trzeci chyba taki bardzo ważny czynnik. To jest to, co zrobiło wydawnictwo czarne, zakładając serię reportaż, wymyślając serię reportaż w 2006 roku i tak bardzo, inwestując właśnie w ten gatunek, no bo tu trzeba oczywiście przypomnieć, że oprócz ciągle rozwijającego rozwijającej się tej serii reportaż. Mamy też inne Serie, które gdzieś są literaturą Faktu, są powiązane, i które też cieszą się dużą popularnością, i które też często proponują nam bardzo dobre teksty i bardzo ciekawe nieo oczywiste teksty. Co jest tutaj chyba chyba najważniejsze, więc chyba te 3 czynniki w jakiś sposób wpłynęły na tę na tę dobrą dobrą koniunkturę, zresztą też duże umiejętności funkcjonowania i odnajdywania się w mediach społecznościowych. Jeśli mówimy, zwłaszcza o reporterach, tego młodego pokolenia też odgrywają dużą dużą rolę, tak jak wspominałam. No w tej chwili te dyskusje mniej lub bardziej ważne, one jednak przeniosły się w tę przestrzeń mediów społecznościowych i ci reportarzy i reporterki, którzy właśnie, jakby umieją w tym miejscu się odnaleźć i też dużo wygrywają. W sensie takim promocyjnym autopromocyjnym, bo w ten sposób docierają do Czytelników i też znajdują z nimi dużo szybszy i łatwiejszy kontakt niż w przypadku takiej promocji rozgrywającej się w tej przestrzeni tradycyjnej, do której byliśmy wcześniej przyzwyczajeni.
Czyli w pewnym sensie te nowe technologie, które się pojawiły te sposoby szybszego docierania do czytelniku Czytelniczek albo może zwolenników, nawet szybszego lepszego do większej liczby zostały właściwie wykorzystane przez niektórych uczestników tego świata reportaże, jeżeli tak można powiedzieć.
Tak, zresztą to też świetnie widać, bo tu rozmawialiśmy w tym naszym przedpołudniowym wejściu o Mariuszu szczykle jako instagramyrze, jak o tym instagrmarze doskonałym wzorcowym, ale też warto powiedzieć, że znakomitym przykładem właśnie wykorzystania tego wszystkiego. Co mogą nam dać media społecznościowe do promocji było to, co zrobiono wokół antologii polskiego reportażu dwudziestego wieku pod redakcją szczegółasta na 20+50 i tego konta fanpejda, które było. To fanpe był założony właśnie na Facebooku, to jak łączono z 1 strony informacje takie dotyczące recepcji, czyli recenzje wywiady jakieś materiały właśnie dotyczące promowania tej antologii, wcześniej, jak pokazywano różne zdjęcia materiały, jak Mariusz Szczygieł prasował nad tą atologią, czyli jakieś zdjęcia np. gdzie jest obłożone tymi starymi książkami. Prawda sprzed kilkudziesięciu lat wybiera reportaże, to się cieszyło ogromnym powodzeniem wśród Czytelników. Zresztą to jest też taki bardzo często obecnie stosowany pomysł na promocję książki, że zakłada się fanpejcz jeszcze przed jej wydaniem rok np. przed wydaniem i pokazuje się właśnie jak reporter pracuje nad tą książką, potem ten fanpej bywa usuwany bywa kontynuowany, ale w każdym razie mamy już wcześniej. To przygotowanie i promowanie.
Te wątki, w których rozmawialiśmy to tylko niektóre z wątków, którymi zajęła się pani profesor, w swej książce czas reportażu bardzo bardzo pani dziękuję, za naszą dzisiejszą rozmowę i państwa, które są zainteresowani reportaażem. Odsyłam do książki czas reportażu. O tym, co działo się wokół gatunku po 2010 roku, książka wydana przez wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko mazurskiego, a autorką jest pani prof. Bernadeta daarska, literaturuznawczyni, krytyczka literacka z Instytutu dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Warmińsko mazurskiego. Pani profesor, bardzo bardzo serdecznie, pani dziękuję.
Dziękuję bardzo, i czytajmy reportaże.
Czytajmy reportaży, a tymczasem informacje radiatokefem o godzinie dwudziestej trzeciej.
Interluda Cezarego Łasiczki. Zwiń «
PODCASTY AUDYCJI: INTERLUDA
-
53:21 W studio: Artur Paczesny , Grzegorz Dębowski
-
-
52:37 W studio: dr Katarzyna Taczyńska , dr Wojciech Tworek
-
53:30 W studio: prof. Bernadetta Darska
-
REKLAMA
POSŁUCHAJ RÓWNIEŻ
-
-
-
-
-
-
06:38 TYLKO W INTERNECIE
-
-
-
-
-
-
-
-
-
12:00 Dzień po wyborach
-
27.09.2023 22:00 Wieczorem53:02 W studio: dr Magda Szcześniak
-
-
-
-
27.09.2023 23:00 Maciej Zakrocki przedstawia53:45 W studio: dr hab. Dawid Sześciło
-
-
-
-
-
13:00 Połączenie10:50 W studio: prof. Konrad Pędziwiatr
-
13:20 Połączenie10:58 W studio: dr Oskar Pietrewicz
-
11:40 Kultura Osobista13:10 W studio: Agnieszka Przepiórska , Kinga Sochacka
-
-
-
REKLAMA
DOSTĘP PREMIUM
TOK FM Premium 40% taniej. Radio TOK FM bez reklam, podcasty z audycji i podcasty tylko dla Subskrybentów.
KUP TERAZSERWIS INFORMACYJNY
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
-
TOK FM
-
Polecamy
-
Popularne
-
GOŚCIE TOK FM
-
Gazeta.pl
-
WYBORCZA.PL